CHAPTER 1
Violetta
Dzień wolnego, nareszcie. Sobota - mój ulubiony dzień tygodnia. Między wyczerpującym piątkiem
a jeszcze wolną niedzielą. Szkoda tylko że nie każdy weekend mam wolny. Dziś mam zamiar siedzieć
w domu, cały dzień. Potrzebuję odpoczynku po wykańczającym tygodniu. Lubię Swoją pracę,
lubię robić przymiarki strojów, ćwiczyć pokazy, chodzić po wybiegu, ubrania, gdy wzrok wszystkich
jest skupiony tylko na mnie, to szczególnie. Na co dzień nie jestem taka odważna jak na wybiegu.
Tam jest moje miejsce, gdy występuję, czuję się najlepiej, czuję że spełniam Siebie i Swoje marzenia.
Dodatkowo dobrze zarabiam, czego chcieć więcej? Tylko więcej wolnego. Czasem mam dość fizycznie,
przychodzę do domu totalnie wykończona i nie mam na nic siły. Ale nie myśl o pracy, Castillo,
masz wolne, ogarnij to! Z tych rozmyślań wyrwała mnie moja najlepsza przyjaciółka Lu ( Ludmiła).
- Hej Vilu, ziemia do Violi! - zaczęła pstrykać mi przed oczami, szturchać i dźgać w ramię.
- Lu, jestem. Przepraszam, zamyśliłam się. Co tam? - zapytałam, zmieniając temat.
- Hmm, mam ochotę dzisiaj na shopping, pozatym zakupy dzisiaj są konieczne ponieważ
kochanie musimy kupić jakieś mega stroje na dzisiejszy wieczór! - zaczęła nadawać jak katarynka,
ale jej przerwałam.
- Hej, zaraz, na jaki wieczór? Z góry Ci mówię, ja nigdzie się dzisiaj nie wybieram. - wstałam.
- Viola, miałyśmy ciężki tydzień, trzeba odreagować, no plis. Musimy się trochę zabawić.. - znowu
zaczęła swoją pewnie długą odpowiedź, ale znów jej przerwałam.
- Ludmi, naprawdę nie mam dzisiaj ochoty na żadne imprezy. Możesz iść z Fran albo nie wiem,
Eleną? Jest nowa, spięta. Rozluźniła by się trochę. - próbowałam nadal się wykręcić.
- Chyba Sobie żartujesz, ja chcę z Tobą, Violetta. Pozatym, dobrze wiesz że nie lubię Francesci,
ta dziewczyna jest.. ugh. Nawet nie dokończę. Nie lubię jej i nie mam zamiaru z nią chodzić
na imprezy, Ty jesteś moją przyjaciółką, z Tobą się najlepiej bawię. - nie rozumiem dlaczego ona
tak się uczepiła Fran. Według niej, ona zawsze dostaje lepsze kreacje na pokazach. Według mnie
wszystkie kreacje są najpiękniejsze, bez wyjątków. Ale niema się co dziwić, w końcu to firma
samej Victorii Verdas. Musi być klasa!
- Oj tam, Lu, Nie rozumiem Cię, Fran jest ok, a Elena? - starałam się ją zniechęcić do namawiania
mnie, pewnie by jej się to udało. W końcu ona wie jak mnie namówić, to moja najlepsza przyjaciółka.
Ale jestem dziś zmęczona, gdybym poszła, może bawiłabym się dobrze ale przez zmęczenie szybko
bym się upiła, jutro miałabym kaca jak cholera.. I tyle by z tego wyszło.
- Nie wymyślaj! Idziesz ze mną Ty i koniec kropka. - ona chyba nie ustąpi.
- Okej, pomyśle jeszcze, do wieczora mamy jeszcze czas. Dobrze? - postanowiłam narazie ustąpić.
- No okej, chodź zrobiłam nam naleśniki na śniadanie i porcję owoców na deser. - pokazała na stół
na którym znajdowało się jedzenie, wyglądało świetnie, ale..
- Chyba nigdy nie będziemy miały idealnej wagi, jeśli będziemy jadły takie śniadania, Lu. - zaśmiałam się,
jednocześnie przyglądając się jedzeniu.
- Przestań! I tak Victoria uważa nas za najlepsze, przecież wiesz. Pozatym ma racje, jesteśmy najlepsze.
- powiedziała poważnie, ale za chwile obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jesteś niemożliwa! - zaśmiałam się.
- Ale mnie kochasz? - zrobiła minę szczeniaczka, jest słodka!
- Pewnie misiu! - pocałowałam ją w policzek i takim akcentem zaczęłyśmy nasz dzień.
Leon
Wróciłem do mojego miasta, tutaj się wychowywałem, gdy rodzice się rozstali wyjechałem z tatą
do NY, tam nie czułem się dobrze, tu czuję, czuję że tu mogę poukładać Swoje życie.
Chociaż nie wiem co może się wydarzyć. Ciekaw jestem tej całej firmy mojej mamusi.
Dawno jej nie widziałem, odwiedzała mnie często gdy byłem mały, przyjeżdżałem do niej na wakacje.
Zawsze była dla mnie ideałem. Tęsknię za nią. Teraz będę ją widział częściej. Czasem mnie wkurza,
próbuje wtrącać się w moje życie.. Większość dzieciństwa spędziłem z moimi dziadkami.
To oni praktycznie mnie wychowali, ojciec olewa mnie całkowicie. Mama zajęta była firmą, w sumie z jednej strony to dobrze, gdyż firma teraz uznawana jest za jedną z najlepszych, jest na wysokim poziomie,
czerpiemy z niej duże zyski. Dzięki niej jesteśmy też jednymi z najbogatszych. Ciekawe, jak sprawdzę
się w roli szefa takiej przedsiębiorczości, mam odziedziczyć to wszystko po mamie, jestem jedynakiem,
więc trudno byłoby gdyby było inaczej. Czasem wcale nie mam na to ochoty, nie to chciałem robić w życiu.
"Nie po to my tak ciężko pracujemy, żebyś Ty teraz tak Sobie to zostawił i zajął się jakimiś
wyścigami, nie tak cię wychowaliśmy, masz szanować to co masz, musisz się uczyć bo nigdy
nie wiadomo co może się wydarzyć, zapamiętaj." - przez myśl przeszły mi słowa ojca, z ostatniej
kłótni i jednocześnie z ostatniej rozmowy. O co mogło chodzić? Co takiego może się wydarzyć? - powiedziałem do Siebie.
Dobra, nie czas teraz na wspominanie. Zaczynam od nowa, w nowym mieście, w nowej pracy,
w nowym wszystkim. Teraz muszę odespać całą noc podróży, muszę mieć siłę na wieczorną balangę.
Do przyjazdu mojego najlepszego kumpla - Federa zostało 5h więc mam czas. Dobrze że zgodził się
ze mną przyjechać, chociaż nie było ciężko go namówić. Gdy dowiedział się że firma związana jest z modą,
pokazami mody, pięknymi modelkami, odrazu się zgodził. Jego celem jest "ta jedyna". Szuka, szuka i nie może znaleźć biedak, ja nie szukam. Nie potrzebuje. A nawet jeśli, ona musi być wyjątkowa.
Z burzą tych wszystkich myśli, odleciałem.
Violetta
- Lu, ja nie mam już siły. - usiadłam na ławce, kładąc stos toreb z zakupami obok.
Już od jakichś 4h jesteśmy na zakupach, odwiedziłyśmy już chyba z milion sklepów, mamy już
mega dużo ciuchów ale według blondynki nie znalazłyśmy jeszcze strojów na dzisiejszą imprezę.
- Viola, idealna! Zbieraj się i idź szybko przymierzać! - krzyknęła pokazując mi na czarną sukienkę, z białym dołem i odkrytymi plecami pokazaną na manekinie za szybą. Poszłyśmy zobaczyć do środka.
- Napewno? Odkryte plecy? - niby ładnie wyglądałam i czułam się dobrze, ale nie byłam do końca
pewna tej sukienki.
- Jeszcze pytasz? Wyglądasz zajebiście! Musisz ją kupić! - krzyknęła łapiąc mnie za rękę i obracając.
Wszyscy w sklepie na nas spojrzeli.
- Okej, kupuję. - zaśmiałam się i poszłam kupić wybraną sukienkę. Pochodziłyśmy jeszcze chwilę po tym samym sklepie i Lu znalazła też Sobie sukienkę. Szarą rozkloszowaną. Wygląda w niej świetnie.
Po kupieniu sukienki blondynki poszłyśmy do kosmetycznego po kosmetyki. Potem na zakończenie zakupów odwiedziłyśmy kawiarnię gdzie wypiłyśmy kawę latte i zjadłyśmy po rurce z bitą śmietaną. Norma.
Federico
Stoję tu jakieś 20 minut, Verdas miał po mnie wyjechać na lotnisko, nie wiem gdzie mieszka.
Na szczęście mam numer do jego mamy.
Rozmowa telefoniczna Federico i Victorii
- Dzień Dobry, pani Victorio, z tej strony Federico.
- Oh, witaj Federico, w czym mogę Ci pomóc?
- Otóż, jestem już w BA. Otrzymałem od Leona adres gdzie mieszka ale gdzieś go zapodziałem,
mogłaby Pani podać mi ten adres?
- Oczywiście, wyślę Ci sms.
- Dziękuję bardzo, do zobaczenia w pracy.
- Nie ma za co, do zobaczenia Federico.
Skłamałem że mam jego adres ponieważ Victoria mogłaby zadzwonić do niego z pretensjami dlaczego po mnie nie wyjechał, nie potrzebnie. Oj stary, takiego przywitania się nie spodziewasz. Będziesz miał niespodziankę. Zaśmiałem się. Otrzymałem wiadomość na swoim Iphone z adresem od Victorii. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do przyjaciela, który pewnie odsypia noc.
Leon
Obudziłem się, miałem jakiś koszmar. Nie pamiętam dokładnie jaki, nigdy nie pamiętam Swoich snów.
Postanowiłem poleżeć jeszcze z zamkniętymi oczami. Ale nie dane mi to było bo nagle poczułem na
Sobie cholernie zimną wodę.
- Ja pierdole! - podniosłem się szybko, przetarłem delikatnie twarz, zobaczyłem zamazaną twarz, czerwone włosy.
- Hej kociaku. - powiedział ktoś, cieniutkim głosem.
- Kurwa, kim Ty jesteś? - tym razem wytarłem oczy, lecz przedemną nie było już nikogo.
Wstałem, usłyszałem odgłosy z łazienki więc szybko tam poszedłem, nie pukając zajrzałem kto tam jest.
Ale pożałowałem, mianowicie był tam Feder, goły, w czerwonej peruce.
- Ty jesteś jakich pojebany! - krzyknąłem, szybko zamykając drzwi. Słyszałem jak mój kumpel zaczął się głośno śmiać.
- Oh kochany, tak się za Tobą stęskniłem! - krzyknął z łazienki przez śmiech. Dopiero teraz przypomniałem Sobie że miałem po niego wyjechać, ja pierdole, zapomniałem na śmierć. A ten pewnie chciał się zemścić,
udało mu się. Goły Feder, w peruce to najgorsze co widziałem w życiu. Po tym incydencie Federico poszedł się wykąpać, ja poszedłem po nim i zaczęliśmy się szykować na imprezę.
Ludmiła
Szykujemy się z Violą na imprezę, namówiłam ją. Nie mogło być inaczej. Jestem jej przyjaciółką i wiem jakie argumenty ją przekonują. Musiałam ją namówić, tylko z nią zawsze się dobrze bawię.
Ubrałyśmy się w nasze sukienki, zrobiłyśmy makijaż, fryzury, buty mamy takie same, czarne szpilki.
Efekt jest zajebisty, teraz czekamy na taksówkę i jedziemy! Jo!
Leon
Obczailiśmy już z Federem chyba wszystkie kluby w BA i w żadnym nie spotkaliśmy odpowiadających
nam dwóm lasek. Czy tu nie ma żadnych ładnych dziewczyn? Nie no muszą być. Siedzimy przy barze,
nieźle napruci, ja jeszcze kontaktuje, Fede już nie. Na parkiecie jest pełno napalonych lasek, ruszających zgrabnie swoimi atutami. Ahh, tylko poruchać. W tłumie zobaczyłem boginię ich wszystkich, blondynka,
niska, zgrabne nogi, tyłeczek, piersi też niczego Sobie, plecki też ma odkryte, no na bogato.
- Stary, zaraz wracam. - powiedziałem do przyjaciela, ten tylko kiwnął głową, na więcej nie miał siły chyba.
Powoli zmierzałem ku blondynce, nie odwracając od niej wzroku.
Violetta
Jestem już wyczerpana, ale nie mam zamiaru jeszcze kończyć tej nocy. Wiruję w rytm muzyki w tłumie,
zgubiłam gdzieś Lu, pewnie wyrywa jakichś chłopaków. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali,
delikatnie się odchyliłam, żeby zobaczyć kto. Przystojny, "co mi tam, jak się bawić to się bawić".
Obróciłam się do niego, oplotłam ręce wokół jego szyi i zaczęliśmy tańczyć. Po chwili już dosyć odważnie.
Poczułam jak zaczął muskać moją szyję, odchyliłam głowę do tyłu żeby oddać się rozkoszy.
Pocałunki zmierzały ku moim ustom. W końcu złączył nasze usta w delikatnym i wrażliwym pocałunku.
Z czasem jednak ten pocałunek zrobił się brutalny, namiętny. Oderwaliśmy się od Siebie, by złapać oddech.
- Całujesz zajebiście! - powiedziałam zanim pomyślałam.
- Wiem kochanie. - odpowiedział pewny Siebie po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę toalet.
Kiedy już tam dotarliśmy przyparł mnie do ściany i znów zaczął całować, tym razem odrazu namiętnie, na początku było to miłe ale po chwili jego ręce powędrowały tam gdzie nie powinny. Odepchnęłam go.
- Nie jestem jakąś dziwką! - krzyknęłam i chciałam wyjść ale zablokował mi drogę, przytulił mnie mocno i znów zaczął powtarzać to co przed chwilą.
- Nie udawaj, wiem że chcesz. - mówił między całowaniem i obmacywaniem mnie, zaczął być brutalny.
- Zostaw mnie! - próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy, próbowałam dalej, w końcu się poddałam,
po moich policzkach zaczęły spływać łzy, ogromne, jak groch. Ale....
_________________________________________________________________________
No hej! Oto jedynka! :3
Tylko sprostuję: Lu i Viola mieszkają razem, Fede i Leon też.
Victoria to mama Leona, ojciec Leona zostawił jego matkę już dawno temu.
Mam nadzieję że ktoś ją przeczyta, a jak przeczyta to zostawi jakiś ślad :3
Byłoby fajnie. Dopiero zaczynam i potrzebuję wsparcia.
CHAPTER 2 - 2 KOMY :3
- Van <3
Violetta
Dzień wolnego, nareszcie. Sobota - mój ulubiony dzień tygodnia. Między wyczerpującym piątkiem
a jeszcze wolną niedzielą. Szkoda tylko że nie każdy weekend mam wolny. Dziś mam zamiar siedzieć
w domu, cały dzień. Potrzebuję odpoczynku po wykańczającym tygodniu. Lubię Swoją pracę,
lubię robić przymiarki strojów, ćwiczyć pokazy, chodzić po wybiegu, ubrania, gdy wzrok wszystkich
jest skupiony tylko na mnie, to szczególnie. Na co dzień nie jestem taka odważna jak na wybiegu.
Tam jest moje miejsce, gdy występuję, czuję się najlepiej, czuję że spełniam Siebie i Swoje marzenia.
Dodatkowo dobrze zarabiam, czego chcieć więcej? Tylko więcej wolnego. Czasem mam dość fizycznie,
przychodzę do domu totalnie wykończona i nie mam na nic siły. Ale nie myśl o pracy, Castillo,
masz wolne, ogarnij to! Z tych rozmyślań wyrwała mnie moja najlepsza przyjaciółka Lu ( Ludmiła).
- Hej Vilu, ziemia do Violi! - zaczęła pstrykać mi przed oczami, szturchać i dźgać w ramię.
- Lu, jestem. Przepraszam, zamyśliłam się. Co tam? - zapytałam, zmieniając temat.
- Hmm, mam ochotę dzisiaj na shopping, pozatym zakupy dzisiaj są konieczne ponieważ
kochanie musimy kupić jakieś mega stroje na dzisiejszy wieczór! - zaczęła nadawać jak katarynka,
ale jej przerwałam.
- Hej, zaraz, na jaki wieczór? Z góry Ci mówię, ja nigdzie się dzisiaj nie wybieram. - wstałam.
- Viola, miałyśmy ciężki tydzień, trzeba odreagować, no plis. Musimy się trochę zabawić.. - znowu
zaczęła swoją pewnie długą odpowiedź, ale znów jej przerwałam.
- Ludmi, naprawdę nie mam dzisiaj ochoty na żadne imprezy. Możesz iść z Fran albo nie wiem,
Eleną? Jest nowa, spięta. Rozluźniła by się trochę. - próbowałam nadal się wykręcić.
- Chyba Sobie żartujesz, ja chcę z Tobą, Violetta. Pozatym, dobrze wiesz że nie lubię Francesci,
ta dziewczyna jest.. ugh. Nawet nie dokończę. Nie lubię jej i nie mam zamiaru z nią chodzić
na imprezy, Ty jesteś moją przyjaciółką, z Tobą się najlepiej bawię. - nie rozumiem dlaczego ona
tak się uczepiła Fran. Według niej, ona zawsze dostaje lepsze kreacje na pokazach. Według mnie
wszystkie kreacje są najpiękniejsze, bez wyjątków. Ale niema się co dziwić, w końcu to firma
samej Victorii Verdas. Musi być klasa!
- Oj tam, Lu, Nie rozumiem Cię, Fran jest ok, a Elena? - starałam się ją zniechęcić do namawiania
mnie, pewnie by jej się to udało. W końcu ona wie jak mnie namówić, to moja najlepsza przyjaciółka.
Ale jestem dziś zmęczona, gdybym poszła, może bawiłabym się dobrze ale przez zmęczenie szybko
bym się upiła, jutro miałabym kaca jak cholera.. I tyle by z tego wyszło.
- Nie wymyślaj! Idziesz ze mną Ty i koniec kropka. - ona chyba nie ustąpi.
- Okej, pomyśle jeszcze, do wieczora mamy jeszcze czas. Dobrze? - postanowiłam narazie ustąpić.
- No okej, chodź zrobiłam nam naleśniki na śniadanie i porcję owoców na deser. - pokazała na stół
na którym znajdowało się jedzenie, wyglądało świetnie, ale..
- Chyba nigdy nie będziemy miały idealnej wagi, jeśli będziemy jadły takie śniadania, Lu. - zaśmiałam się,
jednocześnie przyglądając się jedzeniu.
- Przestań! I tak Victoria uważa nas za najlepsze, przecież wiesz. Pozatym ma racje, jesteśmy najlepsze.
- powiedziała poważnie, ale za chwile obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jesteś niemożliwa! - zaśmiałam się.
- Ale mnie kochasz? - zrobiła minę szczeniaczka, jest słodka!
- Pewnie misiu! - pocałowałam ją w policzek i takim akcentem zaczęłyśmy nasz dzień.
Leon
Wróciłem do mojego miasta, tutaj się wychowywałem, gdy rodzice się rozstali wyjechałem z tatą
do NY, tam nie czułem się dobrze, tu czuję, czuję że tu mogę poukładać Swoje życie.
Chociaż nie wiem co może się wydarzyć. Ciekaw jestem tej całej firmy mojej mamusi.
Dawno jej nie widziałem, odwiedzała mnie często gdy byłem mały, przyjeżdżałem do niej na wakacje.
Zawsze była dla mnie ideałem. Tęsknię za nią. Teraz będę ją widział częściej. Czasem mnie wkurza,
próbuje wtrącać się w moje życie.. Większość dzieciństwa spędziłem z moimi dziadkami.
To oni praktycznie mnie wychowali, ojciec olewa mnie całkowicie. Mama zajęta była firmą, w sumie z jednej strony to dobrze, gdyż firma teraz uznawana jest za jedną z najlepszych, jest na wysokim poziomie,
czerpiemy z niej duże zyski. Dzięki niej jesteśmy też jednymi z najbogatszych. Ciekawe, jak sprawdzę
się w roli szefa takiej przedsiębiorczości, mam odziedziczyć to wszystko po mamie, jestem jedynakiem,
więc trudno byłoby gdyby było inaczej. Czasem wcale nie mam na to ochoty, nie to chciałem robić w życiu.
"Nie po to my tak ciężko pracujemy, żebyś Ty teraz tak Sobie to zostawił i zajął się jakimiś
wyścigami, nie tak cię wychowaliśmy, masz szanować to co masz, musisz się uczyć bo nigdy
nie wiadomo co może się wydarzyć, zapamiętaj." - przez myśl przeszły mi słowa ojca, z ostatniej
kłótni i jednocześnie z ostatniej rozmowy. O co mogło chodzić? Co takiego może się wydarzyć? - powiedziałem do Siebie.
Dobra, nie czas teraz na wspominanie. Zaczynam od nowa, w nowym mieście, w nowej pracy,
w nowym wszystkim. Teraz muszę odespać całą noc podróży, muszę mieć siłę na wieczorną balangę.
Do przyjazdu mojego najlepszego kumpla - Federa zostało 5h więc mam czas. Dobrze że zgodził się
ze mną przyjechać, chociaż nie było ciężko go namówić. Gdy dowiedział się że firma związana jest z modą,
pokazami mody, pięknymi modelkami, odrazu się zgodził. Jego celem jest "ta jedyna". Szuka, szuka i nie może znaleźć biedak, ja nie szukam. Nie potrzebuje. A nawet jeśli, ona musi być wyjątkowa.
Z burzą tych wszystkich myśli, odleciałem.
Violetta
- Lu, ja nie mam już siły. - usiadłam na ławce, kładąc stos toreb z zakupami obok.
Już od jakichś 4h jesteśmy na zakupach, odwiedziłyśmy już chyba z milion sklepów, mamy już
mega dużo ciuchów ale według blondynki nie znalazłyśmy jeszcze strojów na dzisiejszą imprezę.
- Viola, idealna! Zbieraj się i idź szybko przymierzać! - krzyknęła pokazując mi na czarną sukienkę, z białym dołem i odkrytymi plecami pokazaną na manekinie za szybą. Poszłyśmy zobaczyć do środka.
- Napewno? Odkryte plecy? - niby ładnie wyglądałam i czułam się dobrze, ale nie byłam do końca
pewna tej sukienki.
- Jeszcze pytasz? Wyglądasz zajebiście! Musisz ją kupić! - krzyknęła łapiąc mnie za rękę i obracając.
Wszyscy w sklepie na nas spojrzeli.
- Okej, kupuję. - zaśmiałam się i poszłam kupić wybraną sukienkę. Pochodziłyśmy jeszcze chwilę po tym samym sklepie i Lu znalazła też Sobie sukienkę. Szarą rozkloszowaną. Wygląda w niej świetnie.
Po kupieniu sukienki blondynki poszłyśmy do kosmetycznego po kosmetyki. Potem na zakończenie zakupów odwiedziłyśmy kawiarnię gdzie wypiłyśmy kawę latte i zjadłyśmy po rurce z bitą śmietaną. Norma.
Federico
Stoję tu jakieś 20 minut, Verdas miał po mnie wyjechać na lotnisko, nie wiem gdzie mieszka.
Na szczęście mam numer do jego mamy.
Rozmowa telefoniczna Federico i Victorii
- Dzień Dobry, pani Victorio, z tej strony Federico.
- Oh, witaj Federico, w czym mogę Ci pomóc?
- Otóż, jestem już w BA. Otrzymałem od Leona adres gdzie mieszka ale gdzieś go zapodziałem,
mogłaby Pani podać mi ten adres?
- Oczywiście, wyślę Ci sms.
- Dziękuję bardzo, do zobaczenia w pracy.
- Nie ma za co, do zobaczenia Federico.
Skłamałem że mam jego adres ponieważ Victoria mogłaby zadzwonić do niego z pretensjami dlaczego po mnie nie wyjechał, nie potrzebnie. Oj stary, takiego przywitania się nie spodziewasz. Będziesz miał niespodziankę. Zaśmiałem się. Otrzymałem wiadomość na swoim Iphone z adresem od Victorii. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do przyjaciela, który pewnie odsypia noc.
Leon
Obudziłem się, miałem jakiś koszmar. Nie pamiętam dokładnie jaki, nigdy nie pamiętam Swoich snów.
Postanowiłem poleżeć jeszcze z zamkniętymi oczami. Ale nie dane mi to było bo nagle poczułem na
Sobie cholernie zimną wodę.
- Ja pierdole! - podniosłem się szybko, przetarłem delikatnie twarz, zobaczyłem zamazaną twarz, czerwone włosy.
- Hej kociaku. - powiedział ktoś, cieniutkim głosem.
- Kurwa, kim Ty jesteś? - tym razem wytarłem oczy, lecz przedemną nie było już nikogo.
Wstałem, usłyszałem odgłosy z łazienki więc szybko tam poszedłem, nie pukając zajrzałem kto tam jest.
Ale pożałowałem, mianowicie był tam Feder, goły, w czerwonej peruce.
- Ty jesteś jakich pojebany! - krzyknąłem, szybko zamykając drzwi. Słyszałem jak mój kumpel zaczął się głośno śmiać.
- Oh kochany, tak się za Tobą stęskniłem! - krzyknął z łazienki przez śmiech. Dopiero teraz przypomniałem Sobie że miałem po niego wyjechać, ja pierdole, zapomniałem na śmierć. A ten pewnie chciał się zemścić,
udało mu się. Goły Feder, w peruce to najgorsze co widziałem w życiu. Po tym incydencie Federico poszedł się wykąpać, ja poszedłem po nim i zaczęliśmy się szykować na imprezę.
Ludmiła
Szykujemy się z Violą na imprezę, namówiłam ją. Nie mogło być inaczej. Jestem jej przyjaciółką i wiem jakie argumenty ją przekonują. Musiałam ją namówić, tylko z nią zawsze się dobrze bawię.
Ubrałyśmy się w nasze sukienki, zrobiłyśmy makijaż, fryzury, buty mamy takie same, czarne szpilki.
Efekt jest zajebisty, teraz czekamy na taksówkę i jedziemy! Jo!
Leon
Obczailiśmy już z Federem chyba wszystkie kluby w BA i w żadnym nie spotkaliśmy odpowiadających
nam dwóm lasek. Czy tu nie ma żadnych ładnych dziewczyn? Nie no muszą być. Siedzimy przy barze,
nieźle napruci, ja jeszcze kontaktuje, Fede już nie. Na parkiecie jest pełno napalonych lasek, ruszających zgrabnie swoimi atutami. Ahh, tylko poruchać. W tłumie zobaczyłem boginię ich wszystkich, blondynka,
niska, zgrabne nogi, tyłeczek, piersi też niczego Sobie, plecki też ma odkryte, no na bogato.
- Stary, zaraz wracam. - powiedziałem do przyjaciela, ten tylko kiwnął głową, na więcej nie miał siły chyba.
Powoli zmierzałem ku blondynce, nie odwracając od niej wzroku.
Violetta
Jestem już wyczerpana, ale nie mam zamiaru jeszcze kończyć tej nocy. Wiruję w rytm muzyki w tłumie,
zgubiłam gdzieś Lu, pewnie wyrywa jakichś chłopaków. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali,
delikatnie się odchyliłam, żeby zobaczyć kto. Przystojny, "co mi tam, jak się bawić to się bawić".
Obróciłam się do niego, oplotłam ręce wokół jego szyi i zaczęliśmy tańczyć. Po chwili już dosyć odważnie.
Poczułam jak zaczął muskać moją szyję, odchyliłam głowę do tyłu żeby oddać się rozkoszy.
Pocałunki zmierzały ku moim ustom. W końcu złączył nasze usta w delikatnym i wrażliwym pocałunku.
Z czasem jednak ten pocałunek zrobił się brutalny, namiętny. Oderwaliśmy się od Siebie, by złapać oddech.
- Całujesz zajebiście! - powiedziałam zanim pomyślałam.
- Wiem kochanie. - odpowiedział pewny Siebie po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę toalet.
Kiedy już tam dotarliśmy przyparł mnie do ściany i znów zaczął całować, tym razem odrazu namiętnie, na początku było to miłe ale po chwili jego ręce powędrowały tam gdzie nie powinny. Odepchnęłam go.
- Nie jestem jakąś dziwką! - krzyknęłam i chciałam wyjść ale zablokował mi drogę, przytulił mnie mocno i znów zaczął powtarzać to co przed chwilą.
- Nie udawaj, wiem że chcesz. - mówił między całowaniem i obmacywaniem mnie, zaczął być brutalny.
- Zostaw mnie! - próbowałam go odepchnąć ale był silniejszy, próbowałam dalej, w końcu się poddałam,
po moich policzkach zaczęły spływać łzy, ogromne, jak groch. Ale....
_________________________________________________________________________
No hej! Oto jedynka! :3
Tylko sprostuję: Lu i Viola mieszkają razem, Fede i Leon też.
Victoria to mama Leona, ojciec Leona zostawił jego matkę już dawno temu.
Mam nadzieję że ktoś ją przeczyta, a jak przeczyta to zostawi jakiś ślad :3
Byłoby fajnie. Dopiero zaczynam i potrzebuję wsparcia.
CHAPTER 2 - 2 KOMY :3
- Van <3
Boski!
OdpowiedzUsuńDopiero tu trafiłam
A już kocham twojego bloga :*
Zapraszam do mnie: leonettanewstory.blogspot.com
No słońce pięknie czekam na następne wpisy
OdpowiedzUsuńLoffki :*
Twoja B :*
♥
UsuńSuper ! Czekamm na nexta!
OdpowiedzUsuńAmelia Verdas :)
Świetny początek wspaniałej historii ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci bardzo dużo weny :)
Violetta i Ludmiła to przyjaciółki modelki :)
Leon i Fede to koledzy ;)
Viola i Leon już poznali się na imprezie ;3
Czekam na kolejny rozdział :***
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ----> http://violetta-love-new-story.blogspot.com
Super
OdpowiedzUsuń