CHAPTER 2
Violetta
ale..
- Violetta! Violu! Spokojnie to tylko sen.. - krzyczała moja przyjaciółka, budząc mnie i uświadamiając
że to był tylko zły sen, chciałam jej wszystko opowiedzieć ale jak zwykle z chwilą wybudzenia, wszystko
zapomniałam.
- Spokojnie skarbie, to tylko zły sen, nic się nie stało, jesteś w domu, uspokój się.. Uśmiech! - przytuliła
mnie, dzięki czemu się trochę uspokoiłam, dobrze że ją mam, zawsze mogę na nią liczyć.
Ludmiła
Boję się o nią, ma prorocze sny, zawsze się spełniają. Najgorsze jest, że nigdy nie pamięta co jej się
śniło, jeśli jest to coś złego to nie można temu zaradzić. Dopiero gdy w rzeczywistości się to wydarzy, przypomina jej się, że śniła o tym. Violetta jest dla mnie jak siostra, kocham ją mocno i nie chciałabym,
nie wyobrażam Sobie żeby jej się coś stało. Z imprezy wróciłyśmy niedawno, było w miarę fajnie,
ale zadzwoniła Victoria z wieścią, że pokaz dobroczynny przełożony jest na jutro i przed południem mamy
samolot do LA więc postanowiłyśmy wrócić do domu żeby nie wyglądać jutro jak potwory z powodu niewyspania.Victoria mówiła, że ma ją zastąpić jej syn, chyba Leon. Ale nie była co do niego pewna w stu procentach i wolała wysłać tam też Violettę i mnie. Jestem ciekawa tego jej syna. Razem z nim ma przyjechać jego przyjaciel, nie wiem jak ma na imię. Obydwaj będą pracować w firmie więc niedługo ich poznamy. Przytuliłam moją przyjaciółkę do Siebie i za chwilę obie zasnęłyśmy.
Leon
Przed chwilą wróciliśmy z klubu, nie bawiliśmy się dzisiaj dobrze, może to przez to że jesteśmy
niewypoczęci. A może był jakiś inny powód. Nieważne. Kładąc się już na łóżko, poczułem wibrację
w kieszeni - ktoś się do mnie dobija, no brawo, dobra pora.
- Ja pierdole, kto do mnie dzwoni o tej godzinie? - powiedziałem do Siebie po czym spojrzałem na
wyświetlacz mojego Iphone, mama.
Rozmowa telefoniczna Victorii i Leona
- Tak?
- Obudziłam Cię synku?
- Tak - skłamałem, dopiero miałem się kłaść.
- Przepraszam.
- Po co dzwonisz tak późno?
- Mam dla Ciebie pierwsze zlecenie.
- Słucham.
- Zastąpisz mnie jutro na pokazie dobroczynnym w LA. Samolot macie o 13, nie spóźnijcie się.
Na miejscu będzie też moja "prawa ręka" Violetta razem z Ludmiłą. Z pytaniami zwracaj się do niej.
Resztę informacji wysłałam Ci w mailu. Liczę że mnie nie zawiedziesz. To wszystko, dobranoc.
- Dobranoc.
Po rozłączeniu rozmowy, położyłem się i odrazu zasnąłem.
Violetta
Jesteśmy z Lu w samolocie. Jesteśmy tak zmęczone że prawie zasypiamy. Spałyśmy trochę za krótko.
Z klubu wróciłyśmy późno, potem mój sen i dzisiaj rano musiałyśmy wstać wcześnie żeby się naszykować
na podróż, spakować i takie tam.
- O czym myślisz? - przerwała moje rozmyślanie blondynka.
- O niczym ważnym, a ty? - zapytałam z ciekawości.
- Victoria ma nas chyba też za Swoje zastępczynie. Swoją drogą ciekawa jestem tego jej synalka, jak on miał na imię? Leon? A ten drugi? - spojrzała na mnie, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Chyba Leon, ten drugi Federico. Ładne imiona, ale ten Leon to pewnie jakiś mamin-synek albo palant uważający się za nie wiadomo co, zadufany frajer. - Lu wybuchnęła śmiechem słysząc moje stwierdzenie.
- Zaraz zasnę, połóżmy się. - tak zrobiłyśmy, mamy jeszcze czas zanim dolecimy do LA.
Federico
Z twardego snu wybudził mnie mój dzwoniący telefon. Niechętnie podniosłem się do pozycji siedzącej,
wziąłem do ręki telefon i nie patrząc na wyświetlacz odebrałem.
Rozmowa telefoniczna Federico i Victorii
- Halo - powiedziałem zły.
- Witaj Federico. - słysząc głos Victorii zerwałem się na równe nogi.
- O Dzień Dobry Pani Victorio, w czym mogę pomóc?
- Chciałam tylko zapytać, zdążyliście na samolot? Dzwoniłam do Leona ale nie odbiera. - jaki samolot do ... nędzy? Pomyślałem.
- Yyyymmm, tak. - powiedziałem zanim pomyślałem.
- Dobrze, tylko to chciałam wiedzieć. Dziękuję Ci.
- Nie ma za co, do widzenia.
- Do widzenia, Fede.
Po zakończeniu połączenia, nie ubierając się nawet odrazu poszedłem do Leona dowiedzieć się o co w tym
wszystkim chodzi.. Standardowo jeszcze wziąłem szklankę lodowatej wody na orzeźwienie przyjaciela.
Gdy wszedłem do jego pokoju, Leoś jeszcze sobie smacznie śpiuniał. Podszedłem bliżej i wylałem mu na
twarz wodę po czym ten zerwał się w sekundę.
- Kurwa Fede, znowu? - krzyknął a ja zacząłem się śmiać.
- Lepiej mi powiedz dlaczego mamy być teraz w samolocie? - chciałem się w końcu dowiedzieć.
- Nie, nie, nie.. Która jest godzina? - złapał się za głowę, po czym wziął swój telefon do ręki.
- Jakoś po 13.. a co? - nadal nie ogarniałem tego wszystkiego.
- Ja pierdole, zabije mnie, mam przejebane. - usiadł na łóżko.
- Nie pierdol tylko mi powiedz w końcu o co chodzi! - krzyknąłem, już mnie to wnerwiło.
- Dzwoniła do mnie mama w nocy wczoraj, mieliśmy dzisiaj o 13 samolot do LA, miałem ją zastąpić
na przełożonym pokazie dobroczynnym. Mam przejebane, jak nic. - dopiero zrozumiałem dlaczego
się tak zmartwił.
- No to faktycznie stary odjebałeś, brawo! Dobra, teraz się nie użalaj, ja idę wziąć prysznic, ty też idź,
zadzwoń i sprawdź następny samolot, może zdążymy! - poklepałem go po ramieniu, na co ten pokiwał
głową, wyszedłem z jego pokoju zacząłem się szykować.
2h później..
Jesteśmy już w samolocie, mamy farta że tak szybko był następny samolot. Ale i tak nie jestem pewien czy zdążymy. Szczerze to wątpię.
- Będzie już tam ktoś z firmy w BA? - zapytałem, po prostu z ciekawości.
- Ta, ma być jakaś Violetta. Mama ma ją za swoją prawą rękę. I jeszcze jakaś ale nie pamiętam imienia,
na L chyba. - słuchałem go, dokładnie analizując wszystko co powiedział.
- Mhm, ciekawe czy fajne - wyszczerzyłem zęby.
- Ja myślę że to pewnie jakaś tania modeleczka albo jakiś paszczur. Nie znam żadnej ładnej dziewczyny
której uroda równa się z inteligencją. Chyba że moja matka. - no w sumie ma rację.
- Pierdolisz, może jest właśnie taka, inteligentna i jednocześnie piękna. Przekonamy się. Twoja mama nie wzięłaby za Swoją prawą rękę dziewczyny głupiej, bezguścia. - powiedziałem zgodnie z tym co myślę.
Violetta
Do pokazu zostało już mało czasu, naszykowałyśmy się już z Lu i czekamy na szofera.
Ja wybrałam czarną sukienkę, do tego naszyjnik, czarne szpilki i czarną torebkę.
A Lu wybrała ten zestaw:
- Violetta, wyglądamy zajebiście. - powiedziała moja przyjaciółka gdy przeglądałyśmy się w lustrze.
- Wiesz co? Chyba masz rację. - wybuchnęłyśmy śmiechem, równocześnie. Stałyśmy jeszcze chwilę wygłupiając się przed lustrem, przerwał nam mój telefon z którego leciała piosenka Uncover,
co znaczy że ktoś do mnie dzwoni. Victoria.
Rozmowa telefoniczna Violetty z Victorią
- Słucham?
- Cześć Violu, mam pytanie. Dzwonił do Ciebie mój syn, Leon?
- Nie, nie dzwonił, coś się stało?
- Nie, nie, nic się nie stało. Ale mogłam się tego po nim spodziewać. Nie zdążyli na samolot.
To Ty mnie zastąpisz, będziesz musiała po prostu rozpocząć pokaz, już nie raz to robiłaś,
na koniec przekażesz czek jednej z sióstr. Masz jakieś pytania? Mogę na Ciebie liczyć?
- Oczywiście. Nie, wszystko wiem. Czy coś jeszcze?
- Nie, to wszystko. Pozdrów Ludmiłę. Życzę Wam powodzenia. A co do Leona, gdyby się zjawił,
nie zwracaj na niego uwagi, rób Swoje.
- Nie przejmuj się, poradzimy Sobie z Ludmiłą. Dobrze. Pozdrowię ją.
- A, Violu, jeszcze jedno, w ramach nagrody macie wolne dwa dni na zostanie w LA, załatwię
Wam rezerwację pokoju i samolot powrotny, gdybyś czegoś potrzebowała, dzwoń.
- Dobrze, bardzo dziękujemy. Muszę kończyć, szofer już czeka, do zobaczenia.
- Do zobaczenia Violu.
Po zakończeniu rozmowy z Victorią z wszystkiego zdałam relację Lu, najbardziej cieszyłyśmy się
z tego że rozpoczniemy i zakończymy pokaz i że mamy dwa dodatkowe dni wolnego, do tego w LA!
Szybko wybiegłyśmy z hotelu, nawet w takich wysokich butach, jesteśmy modelkami więc jesteśmy
przyzwyczajone do takich butów. Nim się obejrzałyśmy, nasza limuzyna stanęła pod hotelem.
Wysiadłyśmy z samochodu i na widok hotelu, stanęłyśmy jak wryte. Spojrzałam na Lu,
widać po niej że jest zachwycona, tak samo jak ja zresztą. Ale szybko się ocknęła, złapała mnie za rękę
i poszłyśmy na salę.
Leon
Jesteśmy już baaardzo spóźnieni. Może jeszcze zdążę zamknąć pokaz. Nie zwracając uwagi na Federico
wbiegłem na salę. Zatrzymał mnie widok kobiety.
- W imieniu Victorii Verdas, pragnę wręczyć czek w wysokości 100 000 zł do rąk siostry Klementyny,
przedstawicielki domu dziecka. - podeszła do niej siostra, ta z przepięknym uśmiechem wręczyła jej czek.
Właściwie nie słuchałem o czym ona mówiła, zająłem się jej idealnym wyglądem.
- Wyjątkowa - powiedziałem ledwo słyszalnie, w zasadzie do Siebie. Stałem tam jak wryty.
Nie odrywałem od niej wzroku, nie mogłem. Byłem jak w transie. Jak w śnie.
- No stary, jak to jest ten paszczur o którym mówiłeś, to powiem ci, trochę się pomyliłeś. Zaśmiałem się.
i kiwnąłem lekko głową.
- Zajebista! - usłyszałem głos mojego przyjaciela, spojrzałem na niego, patrzył na nią, z pożądaniem? Ej!
- Nie gap się tak na nią! - wysyczałem.
- Uuu stary, jeszcze nie jest Twoja a Ty już mógłbyś się o nią zabić z najlepszym kumplem, spokojnie,
chciałem Cię tylko sprawdzić - poklepał mnie po ramieniu.
- Masz rację, jeszcze nie, ale niedługo. - odpowiedziałem i poszedłem w stronę blondynki.
Violetta
Gdy zeszłam ze sceny, zaczęłam wzrokiem szukać przyjaciółki ale nigdzie jej nie widziałam.
Poczułam jak ktoś delikatnie chwyta moją rękę. Powoli się obracam. Gdy dostrzegam przystojnego, wysokiego szatyna o szmaragdowych oczach, idealnie ułożonych włosach nogi robią mi się jak z waty.
Ubrany jest w elegancki, pewnie zajebiście drogi garnitur, oraz białą lnianą koszulę. No Castillo,
ciekawe go do Ciebie sprowadza.
- Chciałem podziękować, uratowałaś mnie.. - zaczął ale mu przerwałam.
- Uratowałam? - nie wiedziałam o co chodzi, więc zapytałam.
- Tak, jestem synem Victorii, Leon. - uśmiechnął się nieziemsko.. Stop! Leon? Syn Victorii? Moje poglądy i przypuszczenia związane z nim runęły. A mogło być tak fajnie. Zaśmiałam się na co on zrobił pytającą minę.
- Nie dziękuj, nie zrobiłam tego dla Ciebie. Powiem szczerze, nie wykazałeś się odpowiedzialnością.
Swoją drogą, niezły palant z Ciebie. - powiedziałam, zgodnie z tym co pomyślałam. Spojrzałam na niego ostatni raz i po chwili zostawiłam go samego. Castillo 1:0
_______________________________________________________________
Mamy 2! Dziękuję wszystkim którzy komentują, nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy.
Ogólnie z rozdziału jestem zadowolona.
Powiem tylko dla sprostowania że Violetta nie polubiła Leona i w najbliższym czasie nie polubi.
Fedemiła chyba w następnym rozdziale :3
5 komentarzy = 3 Chapter
LICZĘ NA WAS!
- Van <3 :*
Violetta
ale..
- Violetta! Violu! Spokojnie to tylko sen.. - krzyczała moja przyjaciółka, budząc mnie i uświadamiając
że to był tylko zły sen, chciałam jej wszystko opowiedzieć ale jak zwykle z chwilą wybudzenia, wszystko
zapomniałam.
- Spokojnie skarbie, to tylko zły sen, nic się nie stało, jesteś w domu, uspokój się.. Uśmiech! - przytuliła
mnie, dzięki czemu się trochę uspokoiłam, dobrze że ją mam, zawsze mogę na nią liczyć.
Ludmiła
Boję się o nią, ma prorocze sny, zawsze się spełniają. Najgorsze jest, że nigdy nie pamięta co jej się
śniło, jeśli jest to coś złego to nie można temu zaradzić. Dopiero gdy w rzeczywistości się to wydarzy, przypomina jej się, że śniła o tym. Violetta jest dla mnie jak siostra, kocham ją mocno i nie chciałabym,
nie wyobrażam Sobie żeby jej się coś stało. Z imprezy wróciłyśmy niedawno, było w miarę fajnie,
ale zadzwoniła Victoria z wieścią, że pokaz dobroczynny przełożony jest na jutro i przed południem mamy
samolot do LA więc postanowiłyśmy wrócić do domu żeby nie wyglądać jutro jak potwory z powodu niewyspania.Victoria mówiła, że ma ją zastąpić jej syn, chyba Leon. Ale nie była co do niego pewna w stu procentach i wolała wysłać tam też Violettę i mnie. Jestem ciekawa tego jej syna. Razem z nim ma przyjechać jego przyjaciel, nie wiem jak ma na imię. Obydwaj będą pracować w firmie więc niedługo ich poznamy. Przytuliłam moją przyjaciółkę do Siebie i za chwilę obie zasnęłyśmy.
Leon
Przed chwilą wróciliśmy z klubu, nie bawiliśmy się dzisiaj dobrze, może to przez to że jesteśmy
niewypoczęci. A może był jakiś inny powód. Nieważne. Kładąc się już na łóżko, poczułem wibrację
w kieszeni - ktoś się do mnie dobija, no brawo, dobra pora.
- Ja pierdole, kto do mnie dzwoni o tej godzinie? - powiedziałem do Siebie po czym spojrzałem na
wyświetlacz mojego Iphone, mama.
Rozmowa telefoniczna Victorii i Leona
- Tak?
- Obudziłam Cię synku?
- Tak - skłamałem, dopiero miałem się kłaść.
- Przepraszam.
- Po co dzwonisz tak późno?
- Mam dla Ciebie pierwsze zlecenie.
- Słucham.
- Zastąpisz mnie jutro na pokazie dobroczynnym w LA. Samolot macie o 13, nie spóźnijcie się.
Na miejscu będzie też moja "prawa ręka" Violetta razem z Ludmiłą. Z pytaniami zwracaj się do niej.
Resztę informacji wysłałam Ci w mailu. Liczę że mnie nie zawiedziesz. To wszystko, dobranoc.
- Dobranoc.
Po rozłączeniu rozmowy, położyłem się i odrazu zasnąłem.
Violetta
Jesteśmy z Lu w samolocie. Jesteśmy tak zmęczone że prawie zasypiamy. Spałyśmy trochę za krótko.
Z klubu wróciłyśmy późno, potem mój sen i dzisiaj rano musiałyśmy wstać wcześnie żeby się naszykować
na podróż, spakować i takie tam.
- O czym myślisz? - przerwała moje rozmyślanie blondynka.
- O niczym ważnym, a ty? - zapytałam z ciekawości.
- Victoria ma nas chyba też za Swoje zastępczynie. Swoją drogą ciekawa jestem tego jej synalka, jak on miał na imię? Leon? A ten drugi? - spojrzała na mnie, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Chyba Leon, ten drugi Federico. Ładne imiona, ale ten Leon to pewnie jakiś mamin-synek albo palant uważający się za nie wiadomo co, zadufany frajer. - Lu wybuchnęła śmiechem słysząc moje stwierdzenie.
- Zaraz zasnę, połóżmy się. - tak zrobiłyśmy, mamy jeszcze czas zanim dolecimy do LA.
Federico
Z twardego snu wybudził mnie mój dzwoniący telefon. Niechętnie podniosłem się do pozycji siedzącej,
wziąłem do ręki telefon i nie patrząc na wyświetlacz odebrałem.
Rozmowa telefoniczna Federico i Victorii
- Halo - powiedziałem zły.
- Witaj Federico. - słysząc głos Victorii zerwałem się na równe nogi.
- O Dzień Dobry Pani Victorio, w czym mogę pomóc?
- Chciałam tylko zapytać, zdążyliście na samolot? Dzwoniłam do Leona ale nie odbiera. - jaki samolot do ... nędzy? Pomyślałem.
- Yyyymmm, tak. - powiedziałem zanim pomyślałem.
- Dobrze, tylko to chciałam wiedzieć. Dziękuję Ci.
- Nie ma za co, do widzenia.
- Do widzenia, Fede.
Po zakończeniu połączenia, nie ubierając się nawet odrazu poszedłem do Leona dowiedzieć się o co w tym
wszystkim chodzi.. Standardowo jeszcze wziąłem szklankę lodowatej wody na orzeźwienie przyjaciela.
Gdy wszedłem do jego pokoju, Leoś jeszcze sobie smacznie śpiuniał. Podszedłem bliżej i wylałem mu na
twarz wodę po czym ten zerwał się w sekundę.
- Kurwa Fede, znowu? - krzyknął a ja zacząłem się śmiać.
- Lepiej mi powiedz dlaczego mamy być teraz w samolocie? - chciałem się w końcu dowiedzieć.
- Nie, nie, nie.. Która jest godzina? - złapał się za głowę, po czym wziął swój telefon do ręki.
- Jakoś po 13.. a co? - nadal nie ogarniałem tego wszystkiego.
- Ja pierdole, zabije mnie, mam przejebane. - usiadł na łóżko.
- Nie pierdol tylko mi powiedz w końcu o co chodzi! - krzyknąłem, już mnie to wnerwiło.
- Dzwoniła do mnie mama w nocy wczoraj, mieliśmy dzisiaj o 13 samolot do LA, miałem ją zastąpić
na przełożonym pokazie dobroczynnym. Mam przejebane, jak nic. - dopiero zrozumiałem dlaczego
się tak zmartwił.
- No to faktycznie stary odjebałeś, brawo! Dobra, teraz się nie użalaj, ja idę wziąć prysznic, ty też idź,
zadzwoń i sprawdź następny samolot, może zdążymy! - poklepałem go po ramieniu, na co ten pokiwał
głową, wyszedłem z jego pokoju zacząłem się szykować.
2h później..
Jesteśmy już w samolocie, mamy farta że tak szybko był następny samolot. Ale i tak nie jestem pewien czy zdążymy. Szczerze to wątpię.
- Będzie już tam ktoś z firmy w BA? - zapytałem, po prostu z ciekawości.
- Ta, ma być jakaś Violetta. Mama ma ją za swoją prawą rękę. I jeszcze jakaś ale nie pamiętam imienia,
na L chyba. - słuchałem go, dokładnie analizując wszystko co powiedział.
- Mhm, ciekawe czy fajne - wyszczerzyłem zęby.
- Ja myślę że to pewnie jakaś tania modeleczka albo jakiś paszczur. Nie znam żadnej ładnej dziewczyny
której uroda równa się z inteligencją. Chyba że moja matka. - no w sumie ma rację.
- Pierdolisz, może jest właśnie taka, inteligentna i jednocześnie piękna. Przekonamy się. Twoja mama nie wzięłaby za Swoją prawą rękę dziewczyny głupiej, bezguścia. - powiedziałem zgodnie z tym co myślę.
Violetta
Do pokazu zostało już mało czasu, naszykowałyśmy się już z Lu i czekamy na szofera.
Ja wybrałam czarną sukienkę, do tego naszyjnik, czarne szpilki i czarną torebkę.
A Lu wybrała ten zestaw:
- Violetta, wyglądamy zajebiście. - powiedziała moja przyjaciółka gdy przeglądałyśmy się w lustrze.
- Wiesz co? Chyba masz rację. - wybuchnęłyśmy śmiechem, równocześnie. Stałyśmy jeszcze chwilę wygłupiając się przed lustrem, przerwał nam mój telefon z którego leciała piosenka Uncover,
co znaczy że ktoś do mnie dzwoni. Victoria.
Rozmowa telefoniczna Violetty z Victorią
- Słucham?
- Cześć Violu, mam pytanie. Dzwonił do Ciebie mój syn, Leon?
- Nie, nie dzwonił, coś się stało?
- Nie, nie, nic się nie stało. Ale mogłam się tego po nim spodziewać. Nie zdążyli na samolot.
To Ty mnie zastąpisz, będziesz musiała po prostu rozpocząć pokaz, już nie raz to robiłaś,
na koniec przekażesz czek jednej z sióstr. Masz jakieś pytania? Mogę na Ciebie liczyć?
- Oczywiście. Nie, wszystko wiem. Czy coś jeszcze?
- Nie, to wszystko. Pozdrów Ludmiłę. Życzę Wam powodzenia. A co do Leona, gdyby się zjawił,
nie zwracaj na niego uwagi, rób Swoje.
- Nie przejmuj się, poradzimy Sobie z Ludmiłą. Dobrze. Pozdrowię ją.
- A, Violu, jeszcze jedno, w ramach nagrody macie wolne dwa dni na zostanie w LA, załatwię
Wam rezerwację pokoju i samolot powrotny, gdybyś czegoś potrzebowała, dzwoń.
- Dobrze, bardzo dziękujemy. Muszę kończyć, szofer już czeka, do zobaczenia.
- Do zobaczenia Violu.
Po zakończeniu rozmowy z Victorią z wszystkiego zdałam relację Lu, najbardziej cieszyłyśmy się
z tego że rozpoczniemy i zakończymy pokaz i że mamy dwa dodatkowe dni wolnego, do tego w LA!
Szybko wybiegłyśmy z hotelu, nawet w takich wysokich butach, jesteśmy modelkami więc jesteśmy
przyzwyczajone do takich butów. Nim się obejrzałyśmy, nasza limuzyna stanęła pod hotelem.
Wysiadłyśmy z samochodu i na widok hotelu, stanęłyśmy jak wryte. Spojrzałam na Lu,
widać po niej że jest zachwycona, tak samo jak ja zresztą. Ale szybko się ocknęła, złapała mnie za rękę
i poszłyśmy na salę.
Leon
Jesteśmy już baaardzo spóźnieni. Może jeszcze zdążę zamknąć pokaz. Nie zwracając uwagi na Federico
wbiegłem na salę. Zatrzymał mnie widok kobiety.
- W imieniu Victorii Verdas, pragnę wręczyć czek w wysokości 100 000 zł do rąk siostry Klementyny,
przedstawicielki domu dziecka. - podeszła do niej siostra, ta z przepięknym uśmiechem wręczyła jej czek.
Właściwie nie słuchałem o czym ona mówiła, zająłem się jej idealnym wyglądem.
- Wyjątkowa - powiedziałem ledwo słyszalnie, w zasadzie do Siebie. Stałem tam jak wryty.
Nie odrywałem od niej wzroku, nie mogłem. Byłem jak w transie. Jak w śnie.
- No stary, jak to jest ten paszczur o którym mówiłeś, to powiem ci, trochę się pomyliłeś. Zaśmiałem się.
i kiwnąłem lekko głową.
- Zajebista! - usłyszałem głos mojego przyjaciela, spojrzałem na niego, patrzył na nią, z pożądaniem? Ej!
- Nie gap się tak na nią! - wysyczałem.
- Uuu stary, jeszcze nie jest Twoja a Ty już mógłbyś się o nią zabić z najlepszym kumplem, spokojnie,
chciałem Cię tylko sprawdzić - poklepał mnie po ramieniu.
- Masz rację, jeszcze nie, ale niedługo. - odpowiedziałem i poszedłem w stronę blondynki.
Violetta
Gdy zeszłam ze sceny, zaczęłam wzrokiem szukać przyjaciółki ale nigdzie jej nie widziałam.
Poczułam jak ktoś delikatnie chwyta moją rękę. Powoli się obracam. Gdy dostrzegam przystojnego, wysokiego szatyna o szmaragdowych oczach, idealnie ułożonych włosach nogi robią mi się jak z waty.
Ubrany jest w elegancki, pewnie zajebiście drogi garnitur, oraz białą lnianą koszulę. No Castillo,
ciekawe go do Ciebie sprowadza.
- Chciałem podziękować, uratowałaś mnie.. - zaczął ale mu przerwałam.
- Uratowałam? - nie wiedziałam o co chodzi, więc zapytałam.
- Tak, jestem synem Victorii, Leon. - uśmiechnął się nieziemsko.. Stop! Leon? Syn Victorii? Moje poglądy i przypuszczenia związane z nim runęły. A mogło być tak fajnie. Zaśmiałam się na co on zrobił pytającą minę.
Swoją drogą, niezły palant z Ciebie. - powiedziałam, zgodnie z tym co pomyślałam. Spojrzałam na niego ostatni raz i po chwili zostawiłam go samego. Castillo 1:0
_______________________________________________________________
Mamy 2! Dziękuję wszystkim którzy komentują, nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy.
Ogólnie z rozdziału jestem zadowolona.
Powiem tylko dla sprostowania że Violetta nie polubiła Leona i w najbliższym czasie nie polubi.
Fedemiła chyba w następnym rozdziale :3
5 komentarzy = 3 Chapter
LICZĘ NA WAS!
- Van <3 :*
Cudowny!!!!!!
OdpowiedzUsuńKurde czemu mi to robisz?
Czemu się nie lubią??
Bitch please :D
Czekam na kolejny :*
Kckc
Superr :)
OdpowiedzUsuńCudo :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...
Wspaniały rozdział :) Jednak ponownie spotykamy się u Ciebie,kochana ♥
OdpowiedzUsuńTo był tylko sen Violetty,a ja głupia myślałam,że to było naprawdę,powiem szczerze zrobiłaś duże wrażenie na mnie :) Szkoda,że tak mało osób komentuję twoje arcydzieło :3
Czekam na rozwinięcie akcji i na nowy rozdział ♥
Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu :)
Więcej informacji tutaj ----> http://violetta-love-new-story.blogspot.com/2014/12/lba.html
Super
OdpowiedzUsuńHej :) Przed chwilą znalazłam twojego bloga :). Przyznam, że fabuła ciekawa. Zobaczymy, jak dalej potoczą się losy bohaterów ;). Jedyne, co przykuło moją uwagę, to zwroty takie jak : "siebie" , "sobie" "mnie", pisane z dużej litery. Wielkie litery stosuje się w przypadku, gdy zwracam się do drugiej osoby, nie, kiedy mówimy o sobie. Taka tylko drobna uwaga. Czekam na następny rozdział. Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńKatie :)