CHAPTER 13
Rozdział dedykuję Katarinie ❤
miesiąc później
Ostatni miesiąc śmiało mogę uznać najlepszym w moim życiu. Od pokazu w Paryżu firma odnosi jeszcze większe zyski a przez co mamy więcej pracy jednak nie narzekam. Codziennie wstaję z uśmiechem na twarzy bo wiem, że będzie dobrze. Mam dobrą pracę, najlepszą przyjaciółkę a co najważniejsze mogę liczyć na ukochanego chłopaka. Jestem pewna że Leon to mężczyzna mojego życia. Przy nim czuję się bezpieczna i szczęśliwa. Zależy mi na nim i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dokładnie dziś mija miesiąc, 30 dni, 720 godzin, 43200 minut.
To ja jestem zły! - zbliżył się do mnie tak że byliśmy bardzo blisko - co trochę wybiło mnie z równowagi.
- Ty? Niby dlaczego? - rzuciłam oschle.
- Bo się o Ciebie martwiłem!
- Ty się martwiłeś? O mnie? Niby z jakiej okazji? - udałam że mnie to śmieszy.
- Z takiej że mi na Tobie zależy - bo nie chcę żeby stało Ci się coś złego - spojrzałam na niego, wyraz twarzy miał dziwny. - Czy ja się przesłyszałam? Stanęłam jak wryta, przyglądając mu się.
- Jestem zły bo Cię kocham!
- Cco? - zająkałam się a on w odpowiedzi - nim zdążyłam się zorientować - chwycił mnie w talii i pocałował delikatnie.
- Ja też - złapałam jego twarz w dłonie, patrząc głęboko w oczy.
- Ty też co? - uśmiechnął się szeroko nadal trzymając mnie blisko siebie.
- Ja też Cię kocham - szepnęłam a on w odpowiedzi pocałował mnie namiętnie.
- Wstawaj śpiochu - ze snu wyrwał mnie głos szatyna gdy musnął mój policzek.
- Jeszcze chwilę - przewróciłam się na drugi bok, zaśmiał się.
- Wstaniesz sama albo Ci w tym pomogę - podniosłam głowę i spojrzałam na niego jednocześnie unosząc brew. Widząc jego chytry uśmiech odrazu zebrałam się z łóżka. Po drodze sięgnęłam do komody po bieliznę i szybkim krokiem skierowałam się do łazienki.
Zdjęłam koszulę nocną i weszłam pod prysznic. W szybkim tempie umyłam się cała, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Ubrałam czarny komplet bielizny i umalowałam się lekko. Po zakończeniu porannych czynności będąc nadal w toalecie uświadomiłam sobie że nie wzięłam żadnych ubrań.
- Cholera - mruknęłam do siebie.
Modląc się w duszy że Leon wyszedł i będę mogła spokojnie zabrać jakieś ubranie powoli zaczęłam uchylać drzwi. Gdy otworzyłam je dość szeroko szatyna nie było. Poczułam rozczarowanie. Ciekawa jestem jego reakcji na widok mnie praktycznie nie-ubranej. Właściwie raz już miał okazję. Pamiętam ten wzrok, iskierki w szmaragdowych oczach. Śmiało przekroczyłam próg łazienki i aż podskoczyłam gdy przyłapałam go na przyglądaniu mi się. Stał za drzwiami więc nie mogłam go zauważyć.
- Myślałam że wyszłeś - stanęłam jak wryta i poczułam że moje policzki przybierają kolorów gdy ruszył w moją stronę.
- Nie wzięłaś ubrań. Nie wiesz jak bardzo walczyłem ze sobą żeby wyjść ale gdy pomyślałem że wyjdziesz.. bez ubrań - chwycił mnie za nagie biodra i jednym, szybkim ruchem przyciągnął do siebie.
- Chyba przegrałeś tą walkę - wydusiłam cicho. Uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Tak - pocałował mnie lekko, namiętnie - tak, jak tylko on potrafi.
- Nie jestem naga - odwróciłam wzrok kiedy się od siebie oderwaliśmy próbując ukryć rumieńce.
- Możemy temu zaradzić - jego wargi skierowały się na moją szyję. Czułam przyjemne mrowienie w miejscach gdzie składał pocałunki. Tylko on doprowadzał mnie do szaleństwa samym dotykiem. Tylko przy nim zapominałam o całym świecie.
- Leon - szepnęłam cicho kładąc ręce na jego idealnej klatce piersiowej. Spojrzał mi głęboko w oczy i koniuszkami palców zaczął czule gładzić mój zarumieniony policzek.
- Zaczekam - szepnął wprost do mojego ucha a we mnie uderzyła mieszanka uczuć - ciepło i szczęście że mnie rozumie i nie naciska, smutek że jednak nic z tego nie będzie i złość na siebie - że się boję. Przytuliłam się do niego próbując tak okazać wdzięczność.
- Przepraszam.. - powiedziałam cicho spoglądając na niego.
- Wiesz jak Cię kocham? Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie tak jak nie wyobrażam sobie zmuszania Cię do czegoś. Nie zrobimy niczego na co nie będziesz miała ochoty - przerwał na chwilę, wciągnął powietrze spoglądając na mnie od góry do dołu - chociaż niewiem czy długo jeszcze wytrzymam - zabrał ręce a ja poczułam ukłucie w sercu - wyjdę żebyś mogła się ubrać - pocałował mnie w policzek i skierował się ku wyjściu, obrócił a chwilę później już go nie było. Zrezygnowana usiadłam na łóżku kryjąc twarz w dłoniach. Nie miałam dużo czasu na przetworzenie sobie tego - co wydarzyło się przed chwilą bo do mojego pokoju wparowała blondynka.
- Tak myślałam! Oczywiście! Dobraliście się z Leonem - oboje od samego rana zamyśleni. Ubieraj się bo się spóźnimy! - podbiegła do mojej szafy i zaczęła przeglądać ubrania. Wybrała biały zestaw.
- Nie lubię tej spódniczki, jest krótka - burknęłam odrzucając biały materiał w jej stronę.
- Ubieraj! Po pierwsze - nie jest krótka, po drugie - masz zajebiste nogi a ona Ci je podkreśli, wyglądasz w niej świetnie, po trzecie - poprawisz humor Leonowi oraz po czwarte - nie dyskutuj! - odrzuciła spódniczkę w moją stronę. Trzeci argument przekonał mnie najbardziej - faktycznie muszę poprawić mu humor - odrzucam go już nie pierwszy raz i nie pierwszy raz musiał obejść się smakiem.
Postanowiłam przystać na to i założyłam komplet. Z końcowego efektu byłam bardziej niż zadowolona - było mi wygodnie i wyglądałam bardzo dobrze.
Z Ludmiłą zeszłyśmy na dół gdzie czekał Leon. Uśmiechnął się na mój widok ale nie trwało to długo bo za chwilę na jego twarzy ujrzałam smutek zmieszany ze złością co na próżno próbował ukryć.
- Jedziemy? - z wpatrywania się w niego wyrwał mnie głos Lu.
- Tak - burknął a my na słuch jego ostrego tonu szybko wyszłyśmy z mieszkania. W minutę Leon włączył się do ruchu nie odzywając się słowem co powoli zaczęło mnie martwić. Aż tak go zawiodłam?
Jechał dość szybko a gdy na niego spojrzałam z jego twarzy nie można było nic wyczytać.
- Ludmiła jedzie do firmy a ja na sesję - wydusiłam z siebie przerywając nieznośną ciszę.
- Jaką sesję? Dlaczego nie w VStyle? - spojrzał na mnie rozgniewany - co przyprawiło mnie o dreszcze.
- Do gazety, poza firmą - wyjaśniłam na co on przewrócił oczami co mnie zdenerwowało, nienawidzę gdy tak robi. Dobrze wie że mnie to denerwuje i czuję że przez jego dzisiejsze zachowanie dojdzie między nami do kłótni. Nikt znowu nie odezwał się słowem dopóki nie znaleźliśmy się pod budynkiem VStyle - firmy Verdasów.
- Do zobaczenia, hej Leon - skierowała się do nas blondynka wychodząc z czarnego BMW szatyna. Przed budynkiem czekał na nią Federico. Widząc ich uśmiechnęłam się do siebie, są cudowną parą - nie kłócą się, cieszą się każdą chwilą - idealni, uwielbiam ich.
- Cześć - mruknął od niechcenia szatyn.
- Co się dzieje? - powiedziałam a w zamian otrzymałam tylko nie oddające żadnych uczuć spojrzenie.
15 minut później byliśmy już na miejscu. Leon jest ze mną, nie wrócił do firmy - jego wzrok cały czas skupiony jest na mnie - z jednej strony, podoba mi się to ale z drugiej - zachowuje się dziwnie, co mnie zastanawia. Nie odezwał się słowem od dłuższego czasu, nie znam powodu jego humoru i nie mam pojęcia jak się przy nim zachowywać. Ta cała sytuacja jest dość krępująca.
- Długo to jeszcze potrwa? - usłyszałam głos szatyna, spojrzałam na niego jednak on nie robił tego samego - jego wzrok skierowany był na fotografa - i gdyby wzrok zabijał, chłopak leżałby już martwy. Zrobiło mi się go szkoda - przecież nic nie zrobił.
- Nie musisz na mnie czekać - burknęłam jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Co lepsze - nawet na mnie nie spojrzał.
- Możesz jechać - ciągnęłam.
- Zaczekam - rzucił oschle ponownie zabijając bruneta wzrokiem.
Pół godziny później Michael podziękował mi za pracę po czym skierowałam się do szatni w celu przebrania się. Nawet nie zauważyłam że do pomieszczenia zaraz za mną wszedł Leon.
- Musimy sobie coś wyjaśnić - przyparł mnie do ściany, jednym ruchem złapał moje nadgarstki i uniósł je nad głowę uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch. Nagle zrobiło mi się słabo.
- Leon - szepnęłam ale zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem.
- Naprawdę staram się zrozumieć.. Ale.. Wiesz jakie to trudne trzymać od Ciebie ręce z daleka? Robisz to specjalnie? Twój zapach, ubiór.. Ty cała. Ten kurewski fotograf.. Miałem ochotę urwać mu łeb.. Patrzył na Ciebie.. Kurwa. Jesteś taka.. - głośno wciągnął powietrze - Tak bardzo chciałbym czuć że cała jesteś moja.
- Proszę.. Zróbmy to.. - spojrzał mi głęboko w oczy i ponownie pocałował.
- Dobrze - mruknęłam cicho - Ale.. - odsunął się odemnie by móc spojrzeć mi w oczy -uśmiechnęłam się lekko - poczułam jak robi mi się gorąco, nogi robią mi się jak waty i upadam.. Potem nastaje ciemność.
_____________________________________
Jest 13 - mniej więcej wyszedł tak jak chciałam więc - jest ok.
Co myślicie? Powiem tylko tyle że nagłe zasłabnięcie Violetty nie jest przypadkowe i nie jest wywołane bliskością Verdasa :D
Góra dwa rozdziały i kończymy to opowiadanie :3 Mam do Was pytanie - nowe opowiadanie chcecie z leonettą czy jortini? Bo ja mam ochotę na jortini ale chcę wiedzieć co wy myślicie :D
I przepraszam za błędy ale piszę na telefonie :v
Dziękuję za każdy komentarz <3
Kolejny rozdział będzie w niedzielę/poniedziałek/wtorek - w zależności od komentarzy :)
Kocham Was :*
V ❤
Rozdział dedykuję Katarinie ❤
miesiąc później
Ostatni miesiąc śmiało mogę uznać najlepszym w moim życiu. Od pokazu w Paryżu firma odnosi jeszcze większe zyski a przez co mamy więcej pracy jednak nie narzekam. Codziennie wstaję z uśmiechem na twarzy bo wiem, że będzie dobrze. Mam dobrą pracę, najlepszą przyjaciółkę a co najważniejsze mogę liczyć na ukochanego chłopaka. Jestem pewna że Leon to mężczyzna mojego życia. Przy nim czuję się bezpieczna i szczęśliwa. Zależy mi na nim i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dokładnie dziś mija miesiąc, 30 dni, 720 godzin, 43200 minut.
To ja jestem zły! - zbliżył się do mnie tak że byliśmy bardzo blisko - co trochę wybiło mnie z równowagi.
- Ty? Niby dlaczego? - rzuciłam oschle.
- Bo się o Ciebie martwiłem!
- Ty się martwiłeś? O mnie? Niby z jakiej okazji? - udałam że mnie to śmieszy.
- Z takiej że mi na Tobie zależy - bo nie chcę żeby stało Ci się coś złego - spojrzałam na niego, wyraz twarzy miał dziwny. - Czy ja się przesłyszałam? Stanęłam jak wryta, przyglądając mu się.
- Jestem zły bo Cię kocham!
- Cco? - zająkałam się a on w odpowiedzi - nim zdążyłam się zorientować - chwycił mnie w talii i pocałował delikatnie.
- Ja też - złapałam jego twarz w dłonie, patrząc głęboko w oczy.
- Ty też co? - uśmiechnął się szeroko nadal trzymając mnie blisko siebie.
- Ja też Cię kocham - szepnęłam a on w odpowiedzi pocałował mnie namiętnie.
- Wstawaj śpiochu - ze snu wyrwał mnie głos szatyna gdy musnął mój policzek.
- Jeszcze chwilę - przewróciłam się na drugi bok, zaśmiał się.
- Wstaniesz sama albo Ci w tym pomogę - podniosłam głowę i spojrzałam na niego jednocześnie unosząc brew. Widząc jego chytry uśmiech odrazu zebrałam się z łóżka. Po drodze sięgnęłam do komody po bieliznę i szybkim krokiem skierowałam się do łazienki.
Zdjęłam koszulę nocną i weszłam pod prysznic. W szybkim tempie umyłam się cała, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Ubrałam czarny komplet bielizny i umalowałam się lekko. Po zakończeniu porannych czynności będąc nadal w toalecie uświadomiłam sobie że nie wzięłam żadnych ubrań.
- Cholera - mruknęłam do siebie.
Modląc się w duszy że Leon wyszedł i będę mogła spokojnie zabrać jakieś ubranie powoli zaczęłam uchylać drzwi. Gdy otworzyłam je dość szeroko szatyna nie było. Poczułam rozczarowanie. Ciekawa jestem jego reakcji na widok mnie praktycznie nie-ubranej. Właściwie raz już miał okazję. Pamiętam ten wzrok, iskierki w szmaragdowych oczach. Śmiało przekroczyłam próg łazienki i aż podskoczyłam gdy przyłapałam go na przyglądaniu mi się. Stał za drzwiami więc nie mogłam go zauważyć.
- Myślałam że wyszłeś - stanęłam jak wryta i poczułam że moje policzki przybierają kolorów gdy ruszył w moją stronę.
- Nie wzięłaś ubrań. Nie wiesz jak bardzo walczyłem ze sobą żeby wyjść ale gdy pomyślałem że wyjdziesz.. bez ubrań - chwycił mnie za nagie biodra i jednym, szybkim ruchem przyciągnął do siebie.
- Chyba przegrałeś tą walkę - wydusiłam cicho. Uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Tak - pocałował mnie lekko, namiętnie - tak, jak tylko on potrafi.
- Nie jestem naga - odwróciłam wzrok kiedy się od siebie oderwaliśmy próbując ukryć rumieńce.
- Możemy temu zaradzić - jego wargi skierowały się na moją szyję. Czułam przyjemne mrowienie w miejscach gdzie składał pocałunki. Tylko on doprowadzał mnie do szaleństwa samym dotykiem. Tylko przy nim zapominałam o całym świecie.
- Leon - szepnęłam cicho kładąc ręce na jego idealnej klatce piersiowej. Spojrzał mi głęboko w oczy i koniuszkami palców zaczął czule gładzić mój zarumieniony policzek.
- Zaczekam - szepnął wprost do mojego ucha a we mnie uderzyła mieszanka uczuć - ciepło i szczęście że mnie rozumie i nie naciska, smutek że jednak nic z tego nie będzie i złość na siebie - że się boję. Przytuliłam się do niego próbując tak okazać wdzięczność.
- Wiesz jak Cię kocham? Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie tak jak nie wyobrażam sobie zmuszania Cię do czegoś. Nie zrobimy niczego na co nie będziesz miała ochoty - przerwał na chwilę, wciągnął powietrze spoglądając na mnie od góry do dołu - chociaż niewiem czy długo jeszcze wytrzymam - zabrał ręce a ja poczułam ukłucie w sercu - wyjdę żebyś mogła się ubrać - pocałował mnie w policzek i skierował się ku wyjściu, obrócił a chwilę później już go nie było. Zrezygnowana usiadłam na łóżku kryjąc twarz w dłoniach. Nie miałam dużo czasu na przetworzenie sobie tego - co wydarzyło się przed chwilą bo do mojego pokoju wparowała blondynka.
- Tak myślałam! Oczywiście! Dobraliście się z Leonem - oboje od samego rana zamyśleni. Ubieraj się bo się spóźnimy! - podbiegła do mojej szafy i zaczęła przeglądać ubrania. Wybrała biały zestaw.
- Nie lubię tej spódniczki, jest krótka - burknęłam odrzucając biały materiał w jej stronę.
- Ubieraj! Po pierwsze - nie jest krótka, po drugie - masz zajebiste nogi a ona Ci je podkreśli, wyglądasz w niej świetnie, po trzecie - poprawisz humor Leonowi oraz po czwarte - nie dyskutuj! - odrzuciła spódniczkę w moją stronę. Trzeci argument przekonał mnie najbardziej - faktycznie muszę poprawić mu humor - odrzucam go już nie pierwszy raz i nie pierwszy raz musiał obejść się smakiem.
Postanowiłam przystać na to i założyłam komplet. Z końcowego efektu byłam bardziej niż zadowolona - było mi wygodnie i wyglądałam bardzo dobrze.
Z Ludmiłą zeszłyśmy na dół gdzie czekał Leon. Uśmiechnął się na mój widok ale nie trwało to długo bo za chwilę na jego twarzy ujrzałam smutek zmieszany ze złością co na próżno próbował ukryć.
- Jedziemy? - z wpatrywania się w niego wyrwał mnie głos Lu.
- Tak - burknął a my na słuch jego ostrego tonu szybko wyszłyśmy z mieszkania. W minutę Leon włączył się do ruchu nie odzywając się słowem co powoli zaczęło mnie martwić. Aż tak go zawiodłam?
Jechał dość szybko a gdy na niego spojrzałam z jego twarzy nie można było nic wyczytać.
- Ludmiła jedzie do firmy a ja na sesję - wydusiłam z siebie przerywając nieznośną ciszę.
- Jaką sesję? Dlaczego nie w VStyle? - spojrzał na mnie rozgniewany - co przyprawiło mnie o dreszcze.
- Do gazety, poza firmą - wyjaśniłam na co on przewrócił oczami co mnie zdenerwowało, nienawidzę gdy tak robi. Dobrze wie że mnie to denerwuje i czuję że przez jego dzisiejsze zachowanie dojdzie między nami do kłótni. Nikt znowu nie odezwał się słowem dopóki nie znaleźliśmy się pod budynkiem VStyle - firmy Verdasów.
- Do zobaczenia, hej Leon - skierowała się do nas blondynka wychodząc z czarnego BMW szatyna. Przed budynkiem czekał na nią Federico. Widząc ich uśmiechnęłam się do siebie, są cudowną parą - nie kłócą się, cieszą się każdą chwilą - idealni, uwielbiam ich.
- Cześć - mruknął od niechcenia szatyn.
- Co się dzieje? - powiedziałam a w zamian otrzymałam tylko nie oddające żadnych uczuć spojrzenie.
15 minut później byliśmy już na miejscu. Leon jest ze mną, nie wrócił do firmy - jego wzrok cały czas skupiony jest na mnie - z jednej strony, podoba mi się to ale z drugiej - zachowuje się dziwnie, co mnie zastanawia. Nie odezwał się słowem od dłuższego czasu, nie znam powodu jego humoru i nie mam pojęcia jak się przy nim zachowywać. Ta cała sytuacja jest dość krępująca.
- Długo to jeszcze potrwa? - usłyszałam głos szatyna, spojrzałam na niego jednak on nie robił tego samego - jego wzrok skierowany był na fotografa - i gdyby wzrok zabijał, chłopak leżałby już martwy. Zrobiło mi się go szkoda - przecież nic nie zrobił.
- Nie musisz na mnie czekać - burknęłam jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Co lepsze - nawet na mnie nie spojrzał.
- Możesz jechać - ciągnęłam.
- Zaczekam - rzucił oschle ponownie zabijając bruneta wzrokiem.
Pół godziny później Michael podziękował mi za pracę po czym skierowałam się do szatni w celu przebrania się. Nawet nie zauważyłam że do pomieszczenia zaraz za mną wszedł Leon.
- Musimy sobie coś wyjaśnić - przyparł mnie do ściany, jednym ruchem złapał moje nadgarstki i uniósł je nad głowę uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch. Nagle zrobiło mi się słabo.
- Leon - szepnęłam ale zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem.
- Naprawdę staram się zrozumieć.. Ale.. Wiesz jakie to trudne trzymać od Ciebie ręce z daleka? Robisz to specjalnie? Twój zapach, ubiór.. Ty cała. Ten kurewski fotograf.. Miałem ochotę urwać mu łeb.. Patrzył na Ciebie.. Kurwa. Jesteś taka.. - głośno wciągnął powietrze - Tak bardzo chciałbym czuć że cała jesteś moja.
- Co mam zrobić? - szepnął, przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej tak że nasze czoła się stykały.
- Leon ja.. jestem cała Twoja - szepnęłam.- Proszę.. Zróbmy to.. - spojrzał mi głęboko w oczy i ponownie pocałował.
- Dobrze - mruknęłam cicho - Ale.. - odsunął się odemnie by móc spojrzeć mi w oczy -uśmiechnęłam się lekko - poczułam jak robi mi się gorąco, nogi robią mi się jak waty i upadam.. Potem nastaje ciemność.
_____________________________________
Jest 13 - mniej więcej wyszedł tak jak chciałam więc - jest ok.
Co myślicie? Powiem tylko tyle że nagłe zasłabnięcie Violetty nie jest przypadkowe i nie jest wywołane bliskością Verdasa :D
Góra dwa rozdziały i kończymy to opowiadanie :3 Mam do Was pytanie - nowe opowiadanie chcecie z leonettą czy jortini? Bo ja mam ochotę na jortini ale chcę wiedzieć co wy myślicie :D
I przepraszam za błędy ale piszę na telefonie :v
Dziękuję za każdy komentarz <3
Kolejny rozdział będzie w niedzielę/poniedziałek/wtorek - w zależności od komentarzy :)
Kocham Was :*
V ❤
Madzia ❤
OdpowiedzUsuńLevone ❤
OdpowiedzUsuńDziękuje kochanie <33
UsuńWrócę jutro.
Wracam! :D
UsuńJakie cudeńko.
Co się stanie Vilu? Może to León jej coś zrobił?;//Proszę, nie!
Uwielbiam Cb, to opowiadanie i cool <333333333
Nie wysilam się, bo po żelkach Frugo mi odbija i jak bym zaczęła pisać dłuższy kom to bym powypisała same bredne.;)
Inhabituel.
Katarina ❤
OdpowiedzUsuńJestem w szoku! Obiecuję, że wrócę <333
UsuńZw <3
OdpowiedzUsuńKochanie to jest cu-dow-ne!
UsuńLajon, czy ty czasem za bardzo napalony nie jesteś..? :D
Vils zasłabła?!
O co comon?! :))
Ale Lion ją uratuję.., tak?
Co do notki, to powiem szczerze że sama nie wiem :D
Świetnie piszesz o Leonettcie, ale chyba lepiej będzie jak potem zaczniesz pisać o Jortini. Mało jest histori o tej "parze".
Mi obojętnie, czytać i tak nie przestanę :))
Zapraszam do mnie, besos, Viki :*
Martina ❤
OdpowiedzUsuńJestem! Nareszcie jestem.
UsuńWiesz dlaczego mnie nie było wcześniej ale nie wracajmy do tej powalonej sytuacji Jaka miała miejsce. "Cieszmy się szczęściem bowiem jest ono ulotne"- kolejny cytacik By #Selfiak♥ (nowy podpis Tiniuchy)
-*-
zisiaj nie rozpisuje się na bohaterów tylko lecę po kolei*
Ojoj! Vilu wyznała mu uczucia po Beso ♡
Nie wzięła ubrań=Leoniasty ją widział=Napalił się=Ona nie chciała=Foch=Prawdziwy Facet.
Normalnie jak baba w ciąży. Jak się raz wkurzy to spieprzaj do Chin i jeszcze dalej.
Leoś się denerwował na fotografa i ogl ale jak Viola powiedziała ze może iść sobie to nie i idzie w zaparte. Trzyma się swoich racji silniej niż kot koca jak się zaczepi.
Leoniasty przedstawia swój pogląd na sytuację i mówi Violi że chce z nią iść do łóżka. Taki bezpośredni.
Vilu zasłabła O.O
-*-
Dalsza cześć notki pod Capítulo 14 by Van ;)
-*-
Pisz o Jortini! Kocham tę parę ale są uwagi na Ten temat:
•W LINKU bloga wyraźnie pisze ze to o Leonettcie jest blog.
• Pisz o kim ci wygodniej.
• Nie znam za dużo blogów o Jortini a chętnie bym poczytała.
Wygrała Jortini.
-*-
#Selfiak♥ (nowy podpis- aktualny do czasu nowego konta ;D)
Zapomniałam dodać że mój podpis został wymyślony przez Viki ^.^
Usuń#Selfiak♥
Ada ❤
OdpowiedzUsuńOla ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję za miejsce ;*
UsuńPrzechodząc do rozdziału....
Chyba najlepszy jaki napisałaś ♥
Leonetta ♥♥♥
Aww *-*
Leon napalony?
Hahah xd
Nie kończ tej historii :'(
A jeśli już zaczniesz nową to jortini mogłoby być ;)
Tak wiem nie umiem pisać długich komentarzy.
Czekam na kolejny ;*
Ola ;*
Świetny xdd
OdpowiedzUsuńMożesz pisać o Jortini. Uwielbiam ich ;)
Leonetta! Super piszesz! Chce nexta <3
OdpowiedzUsuńJortini może być :)
Sky V.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak wrócić po trzech dniach, ale to cała ja zapominalska i wiecznie nie mająca na nic czasu :DD Mam nadzieję, że mi to wybaczasz ;)
UsuńKochana rozdział po prostu rewelacja jak zawsze. Musisz wierzyć w moje słowa, bo kiedy piszę te wszystkie komentarze jestem na 100% szczera ^-^
Oj nasz Leonek zazdrosny o jakiegoś fotografa. Pfff... V i tak o wiele bardziej woli naszego Verdaska ;*** Biedaczek nie może już się wstrzymywać przy Vilu *-*
Ostatni fragment jest fantastyczny taki... WOW :>>
Ale ej co się stało V?! Mam nadzieję, że to jednak nie będzie nic bardzo poważnego, bo to opowiadanie musisz skończyć się happy endem, gdzie będzie szczęśliwa rodzinka Verdasów: Vilu, Leon i gromadka ich dzieci ;>>
Szkoda, że kończysz to opowiadanie bo jest naprawdę boskie :) Oczywiście ja będę czytać nową historię Jortini lub Leonetty, wiesz mi to obojętne jakie będą imiona przystosuję się ;pp
No to cóż... Czekam na następny cudowny rozdział twojego autorstwa :* Loffki ♥
Dziś jest Dzień Dodawania Rozdziałów? ;o
OdpowiedzUsuńZajmuję B
Szalalala <3
UsuńWitaj, witaj :D
Przepraszam, że tak późno, no ale wiesz... brak czasu ;/
BOSKI ROZDZIAŁ <333 Aaaa <3
Miesiąc *-* Lubię takie cuś kilka lat później, miesiąc później, aczkolwiek wiem że to często wynika z braku weny xd Ale cudnie, cudnie <3
Oł i to przewidywanie Leosia z tymi ubraniami *-* Jasnowidz mój <3
VERDAS WSTRZYMUJE SIĘ AŻ MIESIĄC? :O Violu nieładnie tak... Oj nieładnie.
Oh wcale się nie dziwię że Leon był zły jak Violka się ubrała tak... skąpo xd Ale nie dziwi mnie też, że Violka się dziwiła ;p
Verdas musiał się nieźle wkurzyć ^^ No, bo jeszcze ten fotograf :D
Oj gracias Ludmi za pomoc przy tym stroju, gdyby nie on pewnie Verdas by się nie wkurzył i nie doszło by do zgody Violi :D
AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!! Jak ona mogła zemdleć w takim momencie? No jak ja się pytam?
Jezu, co jej jest? ;___; Mam się bać?
Rany, ja chcę już next! :|
Koniec opowiadania? Szkoda ;/ Ale pewnie to nowe będzie pewnie równie cudne, jak te ♥
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
Kocham <3
Julson
Zajete! :*
OdpowiedzUsuńnie kończ tego opowiadania, albo zrób podobne... masz talent, ta historia jest przecudna :)
OdpowiedzUsuńNie kończ tej historii :(
OdpowiedzUsuńAle jakby co to wolę Leonettę :)
Ale te opowiadanie strasznie mi się podoba a była mało rozdziałów :<
Tylko 13 :c
Ale rozumiem, mogła ci zniknąc wena :<
Czekam na next'a :)
Jortini? To dobry pomysł, ale tylko pod warunkiem, że będzie tam Ruggcedes <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na next <3
Pozdrawiam Ola<3
ja bym wolała jortini ale wiem z własnego doświadczenia, że łatwiej pisać o leonetcie.
OdpowiedzUsuńJortini było by bardziej ... oryginalne bo teraz mało kto podejmuje się tego tematu :D
OdpowiedzUsuńAle tak Jortini *-*
I Ruggcedes <3
Zapraszam do sb <3
W tym tygodniu takie mam zamieszanie, że ja pierdziele :x
OdpowiedzUsuńPoprawa ocen, kuzynce pomagam w przygotowaniach do studniówki, u mnie jest impreza w sql za tydzień, plączę się po lekarzach i sklepach, a do tego wszystkiego w między czasie laptop się zepsuł (nie cierpię pisać komentarzy na telefonie) - sama naprawiłam ^^
Więc, przychodzę z opóźnieniem, musisz mi wybaczyć.
Po pierwsze, rozdział jest niesamowity :)
Po drugie, mrauh, Leonetta <3
Napisz nam 18+ :*
Ja wiem, że dasz radę, więc pisz! :D
Uciekam, mam trochę do nadrobienia. ;// To również musisz mi wybaczyć :D
Czekam na następny rozdział :*
Tak cholernie jestem ciekawa, co tam wymyśliłaś ^^
Pozdrawiam <3
Boski ;***
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć twój talent do pisania.
Weszłabyś na mojego bloga ? Dopiero zaczynam i chciałabym poznać opinię od tak wspaniałej bloggerki jak ty ;****
diecescaydiecesca.blogspot.com
Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sb ślad w postaci komentarza i dodaniu się do obserwatorów ;***
Świetnyyy ❤.
OdpowiedzUsuńJestem za Jortini ;))
Czekam na next <3
Pozdrawiam Lena ;D
Tak jak obiecałam na gg, jestem dzisiaj ♥
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ♥
Szkoda tylko, że to prawie koniec :(
Mi to obojętne czy będzie Jortini czy Leonetta ^^
Ale powiem ci szczerze, że czasem chciałabym pisać o tej drugiej, bo:
a) często się zapominam i zamiast Jorge piszę Leon, zamiast Martina - Violetta
b) nazwisko Verdas bardziej do mnie przemawia niż Blanco xD
Po co ja ci to piszę? xD
Znowu odchodzę od tematu. Jeśli chcesz pisać o Jortini to pisz ♥
I tak będę czytać i tak ;D
Wracając do rozdziału 13 - REWELACJA ♥
Leoś taki zaborczy ^^
Wiedziałam, że nie powinna ubierać tych sexy ciuszków,
bo Verdas jeszcze bardziej będzie jej pragnął :3
Co do końcówki - podejrzewałam,
że zasłabnięcie Violetty nie jest spowodowane bliskością Verdasa,
a ty mnie jeszcze w tym przekonaniu utwierdziłaś.
No rozumiem Leon jest nieziemsko przystojny, ale żeby od razu mdleć?
Zaciekawiłaś mnie - bardzo.
Skoro to nie olśniewający Leon, to co jest tego powodem?
Ciąża odpada, bo nawet ze sobą nie spali.
Może jakaś choroba? Albo zwykłe przemęczenie i stres?
Wolałabym tą drugą teorię.
Czekam na wyjaśnienia i rozdział 14 :**
Dziś zaczęłam czytać od początku. Stwierdzam że te opowiadanie jest zajebiste.
OdpowiedzUsuńA ten rozdział GENIALNY. Jak ona mg zemdleć dlaczego??
Leoś szalony wytrzymuje tyle xDD
Czekam na następny rozdział ^^
A i chyba wolałabym żebyś no nwm dalej pisała tą historie. Ale jeśli.nie to następna jak chcesz kocham te 2 pary <3
UsuńNie kończ tego opowiadania!
OdpowiedzUsuńJest super!!
Czekam na next
Besos