CHAPTER 15
Obudziłam się zapłakana. Usiadłam na łóżku i zaczęłam panicznie się rozglądać. Gdy uświadomiłam sobie że jestem u siebie w pokoju trochę się uspokoiłam. Nigdy więcej takich snów, nie chcę tego znowu przeżywać. Nigdy nie będę miała raka, nir wyjadę bez Leona. To najgorszy koszmar, tylko koszmar, tylko sen - nie rzeczywistość.
Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni po drodze zakładając na siebie kremowy szlafrok.
- Zrobiłam naleśniki - usłyszałam głos Ludmiły. W całym domu rozniósł się zapach więc już się tego domyśliłam. Gdy weszłam do pomieszczenia w którym znajdowała się Ludmiła nie można było nie zauważyć że jest w dobrym humorze. Gdy obróciła się w moją stronę jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
- Coś się stało? - usiadła szybko nie odrywając odemnie wzroku.
- Sen - odpowiedziałam w skrócie, zgodnie z prawdą.
- Chcesz pogadać? - spojrzałam na nią.
- To tylko sen, Lu - uśmiechnęłam się lekko ale szczerze.
- Dziękuję, że jesteś - dodałam.
- Zawsze będę - słysząc te słowa, uśmiechnęłam się.
- Nareszcie - szepnęłam otwierając drzwi do firmy.
- Nie mogłaś się już doczekać, nie? - usłyszałam blondynkę która weszła zaraz za mną.
- Uwielbiam tą pracę, to miejsce, tęskniłam - uśmiechnęłam się do niej.
- Cieszę się, że już lepiej się czujesz - ponownie się do siebie uśmiechnęłyśmy.
- Ja też. Tyle hałasu a to tylko cholerny wirus - zaśmiałyśmy się razem.
- Dobrze, że tylko.. - nagle przed nami pojawiła się uśmiechnięta Demi wraz z tysiącem pytań. Z jej napadu obroniła mnie Ludmiła gdy pociągnęła mnie w stronę naszej pracowni. Na dwóch białych biurkach leżały ogromne bukiety czerwonych róż. Ludmiła pisnęła i popędziła w stronę swojego biurka.
Z uśmiechem zrobiłam to samo podchodząc do swojego.
- Federico? - zapytałam blondynkę biorąc do ręki małą, białą kopertę znajdującą się pomiędzy dojrzałymi kwiatami. Kiwnęła głową zaciągając się różanym zapachem.
- Leon? - zaśmiałam się i otworzyłam papierek po czym wyciągnęłam karteczkę. Spojrzałam na Ludmiłę która podejrzanie się do mnie uśmiechała, chociaż może mi się wydaje.
Cieszę się, że wróciłaś.
Do zobaczenia wieczorem.
Twój L
- Dokąd jedziemy? - zaczynałam się niecierpliwić. Albo dla mnie czas się tak wydłużał lub poprostu tak długo jedziemy. W tej sytuacji raczej to drugie bo z Leonem czas nie leci wolno a zdecydowanie za szybko.
- Cierpliwości, mamy cały weekend.
- Jak to? Z tego co wiem mieliśmy jechać na kolację. Nie słyszałam nic o wyjeździe w dodatku na weekend! - zaczęłam panikować. Nagle samochód zwolnił i stanęliśmy na poboczu. Zdezorientowana spojrzałam na szatyna, on zrobił to samo. Zaczął mi się przyglądać. Pod wpływem jego wzroku zrobiło mi się gorąco i zaczęłam się wiercić jednocześnie odwracając wzrok. Leon chwycił mój podbródek zmuszając mnie do spojrzenia na niego.
- Kochasz mnie? - zdziwiło mnie jego pytanie, dość nagłe.
- Tak! - bąknęłam niezadowolona.
- Jak możesz w to wątpić? - krzyknęłam.
- Upewniałem się - uśmiechnął się, pocałował mnie delikatnie i ponownie skupił wzrok na drodze włączając się do ruchu.
- Jesteś bardzo głodna? - zapytał nie spoglądając na mnie.
- W zasadzie to nie jestem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie powiesz mi dokąd i po co jedziemy, prawda? - dodałam.
- Nie - spojrzał na mnie szybko, puścił oczko i na tym narazie skończyła się nasza rozmowa.
Nagle poczułam że ktoś mnie podnosi, otworzyłam oczy przekonując się że tym kimś jest Leon.
- Gdzie my jesteśmy? - szepnęłam gdy postawił mnie na ziemi bo całkiem się przebudziłam. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
- Jesteś słodka jak śpisz mimo chrapania - jego uśmiech się powiększył. Zmarszczyłam brwi i prychnęłam udając obrażoną.
Podszedł do mnie podczas gdy uśmiech nie schodził mu z twarzy po czym pocałował w czoło. Splótł nasze palce i pociągnął za sobą. Dopiero teraz zauważyłam że znajdujemy się w porcie. Leon przeprowadził mnie wzdłuż przycumowanych do brzegu jachtów. Ich biel kontrastowała z głęboką czernią wody. Ten, przy którym się zatrzymaliśmy, choć równie luksusowy, był mniejszy od pozostałych. Pewnie zbudowano go z myślą o tym, by rozwijał jak najwyższą prędkość a nie po to, by mieścił jak najwięcej pasażerów. Leon przeskoczył lekko przez reling, chociaż niósł w ręce dwie walizki.
Odstawiwszy je, odwrócił się, żeby pomóc mi dostać się na pokład.
- Co to za walizki? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Ludmiła mi trochę pomogła - złapałam się za biodra, mrożąc go wzrokiem.
- Czyli to wszystko było zaplanowane - kiwnął głową cały czas się uśmiechając. Prychnęłam. Postanowiłam odpuścić i cieszyć się chwilą. Przyglądałam się w milczeniu, jak szykuje jacht do wypłynięcia w morze, zaskoczona, z jaką pewnością i znawstwem to robi.
Około pół godziny później zauważyłam i zrozumiałam, że przed nami wyłania się z wody jakiś ląd i patrzę na kołyszące się palmy.
Piaszczysta plaża odbijała światło księżyca. Nagle zwolnił. Kiedy zgasił silnik nie słychać było nic prócz obijających się fal i szumiącej bryzy.
Szatyn stał w miejscu więc to ja podeszłam do niego.
- Pięknie tu - powiedziałam, spoglądając na księżyc.
- Całkiem ładnie - stwierdził, niewzruszony. Powoli obrócił się w moją stronę i gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały zobaczyłam w jego oczach zdenerwowanie i strach przez co ja też zaczęłam się denerwować.
- Ale nie użyłbym słowa "piękny" - ciągnął, wplótł swoje palce w moje - Nie, kiedy mogę porównać go z Tobą - uśmiechnęłam się delikatnie, a potem uniosłam wolną rękę i położyłam mu ją na sercu. Ledwie dostrzegalnie się wzdrygnął. Jednak był spięty.
- Violetto - zaczął niepewnie - chciałbym żeby to był jeden z lepszych dni w Twoim życiu - ścisnął mocniej moje dłonie.
- Jeśli dla Ciebie taki będzie to dla mnie też - uśmiechnął się lekko po czym złożył pocałunek na moich ustach - Kochanie, co się dzieje? - złapałam jego twarz w dłonie, patrząc głęboko w oczy. Nagle uklęknął przedemną na jedno kolano. Z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko delikatnie je przy tym otwierając. Moim oczom ukazał się przepiękny srebrny pierścionek. Leon nieśmiało podniósł na mnie wzrok.
- Chcę spędzić z Tobą resztę życia, jesteś dla mnie najważniejsza. Violetto, wyjdziesz za mnie? - odruchowo pisnęłam z radości i przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko potrafiłam, szatyn zaśmiał się nerwowo.
- To znaczy? - kiwnęłam głową, wstaliśmy i Leon przychylił się tak, że nasze czoła się stykały.
- Powiedz to - szepnął, prosto w moje usta.
- Tak, wyjdę za Ciebie. Tak, ja też chcę spędzić z Tobą resztę życia. Tak, Ty też jesteś dla mnie najważniejszy! Tak! Tak! Tak! - zamknął moje usta w pełnym miłości, namiętnym pocałunku.
Przy lądzie znajdował się dom i jak sądzę to w nim mieliśmy się zatrzymać. Cały czas czułam na sobie wzrok Leona ale wolałam na niego nie patrzeć. Niewidzącymi oczami, gapiłam się uparcie przed siebie. Zazwyczaj gdy tak robiłam pytał, co się dzieje jednak tym razem milczał. Musi być równie zdenerwowany jak ja. Zostawił bagaże na werandzie by móc wolną ręką otworzyć drzwi. Znów na mnie spojrzał. Zaczekał, aż podniosę wzrok, podniósł mnie jak pannę młodą i dopiero wtedy przekroczył próg. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. Niósł mnie przez kolejne pokoje, zapalając po drodze światła. Żadne z nas się nie odezwało. W całym domu dominowały kolory bieli i beżu. Nie mogłam jednak skoncentrować się na detalach - za bardzo się denerwowałam. Nagle Leon zatrzymał się i zapalił światło po raz ostatni. Pokój, w którym się znajdowaliśmy był duży i biały, z suwanymi szklanymi drzwiami zajmującymi niemal całą przeciwległą ścianę. Za nimi był piękny widok - jednak całą moją uwagę skupiło gigantyczne białe łóżko. Leon postawił mnie na ziemi.
- Jesteś kobietą moich marzeń - szepnął wprost do mojego ucha jednocześnie odwracając mnie przodem do siebie. Pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta.
- Chcesz żebym był pierwszy? - zapytał, chwytając mnie w tali. Kiwnęłam lekko nie odrywając od niego wzroku. Nawet gdybym chciała, nie mogłam.
- Nawet niewiesz jak bardzo czekałem na tę chwilę - oddychałam płytko. Jego włosy były w seksownym nieładzie, a jego oczy - widać było nich błysk. Moje serce łomotało jak oszalałe. Szatyn podniósł dłoń i delikatnie przesunął palcem po moim zarumienionym policzku.
- Ja też - szepnęłam i zupełnie tego nie kontrolując, rzuciłam się na niego z namiętnym pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy, przytulił mnie mocno.
- Nie bój się - powiedział tak, że momentalnie się uspakoiłam.
Pochylił się i pocałował mnie ponownie.
Zaczął powoli rozpinać zamek z tyłu mojej sukienki jednocześnie składając pocałunki na mojej szyi. Powoli zdjął ze mnie sukienkę i opuścił na podłogę. Zaczął przyglądać mi się z uwagą.
W jego oczach widać było pożądanie. Miałam na sobie granatowy, koronkowy idealnie dopasowany stanik. Zanurzył obie dłonie w moich blond-pofalowanych włosach chwytając moją głowę z obu stron. Jego pocałunek był pożądliwy. Oplótł mnie ramionami i przyciągnął do siebie, ściskając mocno. Jedną rękę nadał trzymał w moich włosach, podczas gdy druga wędrowała w dół. Ścisnął delikatnie moje pośladki, cały czas patrząc w moje oczy. Przysunął mnie do swoich bioder a ja poczułam jego erekcję. Jęknęłam w jego usta. Zrobił krok w moją stronę zmuszając mnie do kroku w tył aż poczułam pod sobą materac. Delikatnie położył się na mnie, a ja pomagłam mu w pozbyciu się ubrań. Wbijałam paznokcie w prześcieradło gdy całował mój brzuch, językiem zataczał kółka. Położył się obok mnie a dłonią sunął w górę od mojego biodra do talii i w końcu do piersi, następnie jednym ruchem ściągnął moje koronkowe majtki. Czułam słodkie doznanie rozlewające się po całym moim ciele. Moje palce coraz bardziej zaciskały się na prześcieradle. Gdy zdjął bokserki jego erekcja wyskoczyła na wolność. Pochylił się, trzymając ręce po obu stronach mojej głowy, tak, że wisiał nademną wpatrując się w moje oczy.
- Naprawdę tego chcesz? - widziałam blask w jego oczach.
- Nigdy, niczego nie chciałam bardziej - szepnęłam a on pocałował mnie w usta jednocześnie wchodząc we mnie. Krzyknęłam głośno. Leon przyglądał mi się - miał rozchylone wargi i oddychał ciężko. Przytulił mnie po czym delikatnie wysunął się z powrotem. Zamknął oczy i wydał jęk. Wbił się we mnie ponownie. Znowu krzyknęłm na co się zatrzymał
- Kochanie? - zapytał troskliwie.
- Wszystko dobrze - odpowiedziałam cicho, głaszcząc jego prawy policzek. Ponownie zaczął się poruszać, teraz już się nie zatrzymując. Opierał się na łokciach więc czułam jego ciężar. Z początku ruszał się powoli, wchodząc i wychodząc. Gdy już się przyzwyczajam moje biodra wychodziły mu na spotkanie. Oszałamiająca rozkosz uderzyła do mojej krwi jak adrenalina. Krzyknęłam znowu. Zagłębił się we mnie powoli, aż do końca. Jęknęłam głośno a on celowo zataczał biodrami koło i wycofywał się. Odczekał chwilę i jeszcze raz wszedł we mnie. Moje wnętrze zaczęło drżeć a Leon przyśpieszył. Doszliśmy razem wykrzykując swoje imiona. Otworzyłam oczy a Leon opierał czoło na moim. Miał zamknięte oczy i nierówny oddech. Podniósł powieki i spojrzał na mnie łagodnie. Pochylając się delikatnie złożył pocałunek na moich ustach i powoli się wysunął. Przytulił mnie do siebie mocno.
- Sprawiłem Ci ból? - zapytał zmartwiony.
- Było cudownie - spojrzał na mnie wsparty na łokciu, unosząc jedną brew.
- Cudownie to mało powiedziane, piękna - uśmiechałam się do niego, nie mogąc przestać. Pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Violetta? - spojrzałam na niego.
- To nie jest jeden z lepszych dni w moim życiu - powiedział cicho. Spojrzałam na niego a w moich oczach zebrały się łzy.
- To zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu - przytuliłam się do niego.
- Mój też - musnął mój policzek.
- A takich dni w swoim życiu będę miał cztery - zmarszczyłam brwi, uśmiechnął się szeroko.
- Dzisiejszy, dzień naszego ślubu kiedy zostaniesz moją żoną, dzień w którym urodzisz mi syna i dzień w którym urodzisz mi córeczkę - wybuchnęłam śmiechem i wtuliłam się w niego mocno. I tak zakończyliśmy pierwszy-najlepszy dzień w naszym życiu.
___________________________________________
Tak prezentuje się ostatni rozdział tego opowiadania :)
Leon oświadczył się Violi i mieli swój pierwszy raz :D
Przepraszam za błędy, piszę na telefonie.
Pierwsza sprawa:
Chcecie epilog tej historii? Jeśli nie to w następnym poście pojawi się przedstwienie postaci nowego opowiadania. Decyzja należy do Was :)
Druga sprawa:
Skoro już o nowym opowiadaniu.. W ankiecie ewidentnie wygrała leonetta więc w nowym opowiadaniu główną parą będzie Leon i Violetta. Dziękuję każdemu za oddany głos :)
Trzecia sprawa:
No więc po trzecie, chciałabym poinformować Was o mojej zmianie nazwy.
Mianowicie narazie formalnie nazwy nie zmienię ponieważ regulamin mi na to nie pozwala ale gdy tylko będę mogła to odrazu to zrobię. A od teraz zamiast Van, jestem Rosalie. Więc wolałabym jeśli tak będziecie na mnie mówić :)
Sprawa czwarta i chyba najważniejsza:
10700 wyświetleń bloga! Kochani! To wspaniałe! Blog ma dwa miesiące, jestem bardzo wdzięczna za każdy komentarz, za każde wyświetlenie i za wszystko!
Dziękuję <3 Kocham <3
Piąta sprawa:
Dzisiaj nie zajmuję nikomu miejsca. Uważam, że te osoby które wiedzą ile to dla mnie znaczy i chcą skomentować, zrobią to.
Z góry dziękuję :*
Buziaki, Rosalie ♥
Przeczytaj notkę pod rozdziałem :)
____________________________________________
Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni po drodze zakładając na siebie kremowy szlafrok.
- Zrobiłam naleśniki - usłyszałam głos Ludmiły. W całym domu rozniósł się zapach więc już się tego domyśliłam. Gdy weszłam do pomieszczenia w którym znajdowała się Ludmiła nie można było nie zauważyć że jest w dobrym humorze. Gdy obróciła się w moją stronę jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
- Coś się stało? - usiadła szybko nie odrywając odemnie wzroku.
- Sen - odpowiedziałam w skrócie, zgodnie z prawdą.
- Chcesz pogadać? - spojrzałam na nią.
- To tylko sen, Lu - uśmiechnęłam się lekko ale szczerze.
- Dziękuję, że jesteś - dodałam.
- Zawsze będę - słysząc te słowa, uśmiechnęłam się.
- Nareszcie - szepnęłam otwierając drzwi do firmy.
- Nie mogłaś się już doczekać, nie? - usłyszałam blondynkę która weszła zaraz za mną.
- Uwielbiam tą pracę, to miejsce, tęskniłam - uśmiechnęłam się do niej.
- Cieszę się, że już lepiej się czujesz - ponownie się do siebie uśmiechnęłyśmy.
- Ja też. Tyle hałasu a to tylko cholerny wirus - zaśmiałyśmy się razem.
- Dobrze, że tylko.. - nagle przed nami pojawiła się uśmiechnięta Demi wraz z tysiącem pytań. Z jej napadu obroniła mnie Ludmiła gdy pociągnęła mnie w stronę naszej pracowni. Na dwóch białych biurkach leżały ogromne bukiety czerwonych róż. Ludmiła pisnęła i popędziła w stronę swojego biurka.
Z uśmiechem zrobiłam to samo podchodząc do swojego.
- Federico? - zapytałam blondynkę biorąc do ręki małą, białą kopertę znajdującą się pomiędzy dojrzałymi kwiatami. Kiwnęła głową zaciągając się różanym zapachem.
- Leon? - zaśmiałam się i otworzyłam papierek po czym wyciągnęłam karteczkę. Spojrzałam na Ludmiłę która podejrzanie się do mnie uśmiechała, chociaż może mi się wydaje.
Cieszę się, że wróciłaś.
Do zobaczenia wieczorem.
Twój L
- Dokąd jedziemy? - zaczynałam się niecierpliwić. Albo dla mnie czas się tak wydłużał lub poprostu tak długo jedziemy. W tej sytuacji raczej to drugie bo z Leonem czas nie leci wolno a zdecydowanie za szybko.
- Cierpliwości, mamy cały weekend.
- Jak to? Z tego co wiem mieliśmy jechać na kolację. Nie słyszałam nic o wyjeździe w dodatku na weekend! - zaczęłam panikować. Nagle samochód zwolnił i stanęliśmy na poboczu. Zdezorientowana spojrzałam na szatyna, on zrobił to samo. Zaczął mi się przyglądać. Pod wpływem jego wzroku zrobiło mi się gorąco i zaczęłam się wiercić jednocześnie odwracając wzrok. Leon chwycił mój podbródek zmuszając mnie do spojrzenia na niego.
- Kochasz mnie? - zdziwiło mnie jego pytanie, dość nagłe.
- Tak! - bąknęłam niezadowolona.
- Jak możesz w to wątpić? - krzyknęłam.
- Upewniałem się - uśmiechnął się, pocałował mnie delikatnie i ponownie skupił wzrok na drodze włączając się do ruchu.
- Jesteś bardzo głodna? - zapytał nie spoglądając na mnie.
- W zasadzie to nie jestem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie powiesz mi dokąd i po co jedziemy, prawda? - dodałam.
- Nie - spojrzał na mnie szybko, puścił oczko i na tym narazie skończyła się nasza rozmowa.
Nagle poczułam że ktoś mnie podnosi, otworzyłam oczy przekonując się że tym kimś jest Leon.
- Gdzie my jesteśmy? - szepnęłam gdy postawił mnie na ziemi bo całkiem się przebudziłam. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
- Jesteś słodka jak śpisz mimo chrapania - jego uśmiech się powiększył. Zmarszczyłam brwi i prychnęłam udając obrażoną.
Podszedł do mnie podczas gdy uśmiech nie schodził mu z twarzy po czym pocałował w czoło. Splótł nasze palce i pociągnął za sobą. Dopiero teraz zauważyłam że znajdujemy się w porcie. Leon przeprowadził mnie wzdłuż przycumowanych do brzegu jachtów. Ich biel kontrastowała z głęboką czernią wody. Ten, przy którym się zatrzymaliśmy, choć równie luksusowy, był mniejszy od pozostałych. Pewnie zbudowano go z myślą o tym, by rozwijał jak najwyższą prędkość a nie po to, by mieścił jak najwięcej pasażerów. Leon przeskoczył lekko przez reling, chociaż niósł w ręce dwie walizki.
Odstawiwszy je, odwrócił się, żeby pomóc mi dostać się na pokład.
- Co to za walizki? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Ludmiła mi trochę pomogła - złapałam się za biodra, mrożąc go wzrokiem.
- Czyli to wszystko było zaplanowane - kiwnął głową cały czas się uśmiechając. Prychnęłam. Postanowiłam odpuścić i cieszyć się chwilą. Przyglądałam się w milczeniu, jak szykuje jacht do wypłynięcia w morze, zaskoczona, z jaką pewnością i znawstwem to robi.
Około pół godziny później zauważyłam i zrozumiałam, że przed nami wyłania się z wody jakiś ląd i patrzę na kołyszące się palmy.
Piaszczysta plaża odbijała światło księżyca. Nagle zwolnił. Kiedy zgasił silnik nie słychać było nic prócz obijających się fal i szumiącej bryzy.
Szatyn stał w miejscu więc to ja podeszłam do niego.
- Pięknie tu - powiedziałam, spoglądając na księżyc.
- Całkiem ładnie - stwierdził, niewzruszony. Powoli obrócił się w moją stronę i gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały zobaczyłam w jego oczach zdenerwowanie i strach przez co ja też zaczęłam się denerwować.
- Ale nie użyłbym słowa "piękny" - ciągnął, wplótł swoje palce w moje - Nie, kiedy mogę porównać go z Tobą - uśmiechnęłam się delikatnie, a potem uniosłam wolną rękę i położyłam mu ją na sercu. Ledwie dostrzegalnie się wzdrygnął. Jednak był spięty.
- Violetto - zaczął niepewnie - chciałbym żeby to był jeden z lepszych dni w Twoim życiu - ścisnął mocniej moje dłonie.
- Jeśli dla Ciebie taki będzie to dla mnie też - uśmiechnął się lekko po czym złożył pocałunek na moich ustach - Kochanie, co się dzieje? - złapałam jego twarz w dłonie, patrząc głęboko w oczy. Nagle uklęknął przedemną na jedno kolano. Z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko delikatnie je przy tym otwierając. Moim oczom ukazał się przepiękny srebrny pierścionek. Leon nieśmiało podniósł na mnie wzrok.
- Chcę spędzić z Tobą resztę życia, jesteś dla mnie najważniejsza. Violetto, wyjdziesz za mnie? - odruchowo pisnęłam z radości i przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko potrafiłam, szatyn zaśmiał się nerwowo.
- To znaczy? - kiwnęłam głową, wstaliśmy i Leon przychylił się tak, że nasze czoła się stykały.
- Powiedz to - szepnął, prosto w moje usta.
- Tak, wyjdę za Ciebie. Tak, ja też chcę spędzić z Tobą resztę życia. Tak, Ty też jesteś dla mnie najważniejszy! Tak! Tak! Tak! - zamknął moje usta w pełnym miłości, namiętnym pocałunku.
Przy lądzie znajdował się dom i jak sądzę to w nim mieliśmy się zatrzymać. Cały czas czułam na sobie wzrok Leona ale wolałam na niego nie patrzeć. Niewidzącymi oczami, gapiłam się uparcie przed siebie. Zazwyczaj gdy tak robiłam pytał, co się dzieje jednak tym razem milczał. Musi być równie zdenerwowany jak ja. Zostawił bagaże na werandzie by móc wolną ręką otworzyć drzwi. Znów na mnie spojrzał. Zaczekał, aż podniosę wzrok, podniósł mnie jak pannę młodą i dopiero wtedy przekroczył próg. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. Niósł mnie przez kolejne pokoje, zapalając po drodze światła. Żadne z nas się nie odezwało. W całym domu dominowały kolory bieli i beżu. Nie mogłam jednak skoncentrować się na detalach - za bardzo się denerwowałam. Nagle Leon zatrzymał się i zapalił światło po raz ostatni. Pokój, w którym się znajdowaliśmy był duży i biały, z suwanymi szklanymi drzwiami zajmującymi niemal całą przeciwległą ścianę. Za nimi był piękny widok - jednak całą moją uwagę skupiło gigantyczne białe łóżko. Leon postawił mnie na ziemi.
- Jesteś kobietą moich marzeń - szepnął wprost do mojego ucha jednocześnie odwracając mnie przodem do siebie. Pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta.
- Chcesz żebym był pierwszy? - zapytał, chwytając mnie w tali. Kiwnęłam lekko nie odrywając od niego wzroku. Nawet gdybym chciała, nie mogłam.
- Nawet niewiesz jak bardzo czekałem na tę chwilę - oddychałam płytko. Jego włosy były w seksownym nieładzie, a jego oczy - widać było nich błysk. Moje serce łomotało jak oszalałe. Szatyn podniósł dłoń i delikatnie przesunął palcem po moim zarumienionym policzku.
- Ja też - szepnęłam i zupełnie tego nie kontrolując, rzuciłam się na niego z namiętnym pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy, przytulił mnie mocno.
- Nie bój się - powiedział tak, że momentalnie się uspakoiłam.
Pochylił się i pocałował mnie ponownie.
Zaczął powoli rozpinać zamek z tyłu mojej sukienki jednocześnie składając pocałunki na mojej szyi. Powoli zdjął ze mnie sukienkę i opuścił na podłogę. Zaczął przyglądać mi się z uwagą.
W jego oczach widać było pożądanie. Miałam na sobie granatowy, koronkowy idealnie dopasowany stanik. Zanurzył obie dłonie w moich blond-pofalowanych włosach chwytając moją głowę z obu stron. Jego pocałunek był pożądliwy. Oplótł mnie ramionami i przyciągnął do siebie, ściskając mocno. Jedną rękę nadał trzymał w moich włosach, podczas gdy druga wędrowała w dół. Ścisnął delikatnie moje pośladki, cały czas patrząc w moje oczy. Przysunął mnie do swoich bioder a ja poczułam jego erekcję. Jęknęłam w jego usta. Zrobił krok w moją stronę zmuszając mnie do kroku w tył aż poczułam pod sobą materac. Delikatnie położył się na mnie, a ja pomagłam mu w pozbyciu się ubrań. Wbijałam paznokcie w prześcieradło gdy całował mój brzuch, językiem zataczał kółka. Położył się obok mnie a dłonią sunął w górę od mojego biodra do talii i w końcu do piersi, następnie jednym ruchem ściągnął moje koronkowe majtki. Czułam słodkie doznanie rozlewające się po całym moim ciele. Moje palce coraz bardziej zaciskały się na prześcieradle. Gdy zdjął bokserki jego erekcja wyskoczyła na wolność. Pochylił się, trzymając ręce po obu stronach mojej głowy, tak, że wisiał nademną wpatrując się w moje oczy.
- Naprawdę tego chcesz? - widziałam blask w jego oczach.
- Nigdy, niczego nie chciałam bardziej - szepnęłam a on pocałował mnie w usta jednocześnie wchodząc we mnie. Krzyknęłam głośno. Leon przyglądał mi się - miał rozchylone wargi i oddychał ciężko. Przytulił mnie po czym delikatnie wysunął się z powrotem. Zamknął oczy i wydał jęk. Wbił się we mnie ponownie. Znowu krzyknęłm na co się zatrzymał
- Kochanie? - zapytał troskliwie.
- Wszystko dobrze - odpowiedziałam cicho, głaszcząc jego prawy policzek. Ponownie zaczął się poruszać, teraz już się nie zatrzymując. Opierał się na łokciach więc czułam jego ciężar. Z początku ruszał się powoli, wchodząc i wychodząc. Gdy już się przyzwyczajam moje biodra wychodziły mu na spotkanie. Oszałamiająca rozkosz uderzyła do mojej krwi jak adrenalina. Krzyknęłam znowu. Zagłębił się we mnie powoli, aż do końca. Jęknęłam głośno a on celowo zataczał biodrami koło i wycofywał się. Odczekał chwilę i jeszcze raz wszedł we mnie. Moje wnętrze zaczęło drżeć a Leon przyśpieszył. Doszliśmy razem wykrzykując swoje imiona. Otworzyłam oczy a Leon opierał czoło na moim. Miał zamknięte oczy i nierówny oddech. Podniósł powieki i spojrzał na mnie łagodnie. Pochylając się delikatnie złożył pocałunek na moich ustach i powoli się wysunął. Przytulił mnie do siebie mocno.
- Sprawiłem Ci ból? - zapytał zmartwiony.
- Było cudownie - spojrzał na mnie wsparty na łokciu, unosząc jedną brew.
- Cudownie to mało powiedziane, piękna - uśmiechałam się do niego, nie mogąc przestać. Pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Violetta? - spojrzałam na niego.
- To nie jest jeden z lepszych dni w moim życiu - powiedział cicho. Spojrzałam na niego a w moich oczach zebrały się łzy.
- To zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu - przytuliłam się do niego.
- Mój też - musnął mój policzek.
- A takich dni w swoim życiu będę miał cztery - zmarszczyłam brwi, uśmiechnął się szeroko.
- Dzisiejszy, dzień naszego ślubu kiedy zostaniesz moją żoną, dzień w którym urodzisz mi syna i dzień w którym urodzisz mi córeczkę - wybuchnęłam śmiechem i wtuliłam się w niego mocno. I tak zakończyliśmy pierwszy-najlepszy dzień w naszym życiu.
___________________________________________
Tak prezentuje się ostatni rozdział tego opowiadania :)
Leon oświadczył się Violi i mieli swój pierwszy raz :D
Przepraszam za błędy, piszę na telefonie.
Pierwsza sprawa:
Chcecie epilog tej historii? Jeśli nie to w następnym poście pojawi się przedstwienie postaci nowego opowiadania. Decyzja należy do Was :)
Druga sprawa:
Skoro już o nowym opowiadaniu.. W ankiecie ewidentnie wygrała leonetta więc w nowym opowiadaniu główną parą będzie Leon i Violetta. Dziękuję każdemu za oddany głos :)
Trzecia sprawa:
No więc po trzecie, chciałabym poinformować Was o mojej zmianie nazwy.
Mianowicie narazie formalnie nazwy nie zmienię ponieważ regulamin mi na to nie pozwala ale gdy tylko będę mogła to odrazu to zrobię. A od teraz zamiast Van, jestem Rosalie. Więc wolałabym jeśli tak będziecie na mnie mówić :)
Sprawa czwarta i chyba najważniejsza:
10700 wyświetleń bloga! Kochani! To wspaniałe! Blog ma dwa miesiące, jestem bardzo wdzięczna za każdy komentarz, za każde wyświetlenie i za wszystko!
Dziękuję <3 Kocham <3
Piąta sprawa:
Dzisiaj nie zajmuję nikomu miejsca. Uważam, że te osoby które wiedzą ile to dla mnie znaczy i chcą skomentować, zrobią to.
Z góry dziękuję :*
Buziaki, Rosalie ♥
Moje ^.^
OdpowiedzUsuńZacznę od tego że ten komentarz pisze już 2 raz. *Dzięki Ci kochany telefoniku ;)*
UsuńNie lubię cie już Ross! Wystraszyłaś mnie nie na żarty z tą sytuacją z Vilu.
Ale to dobrze że się obudziła.
Leoniasty wywozi Vils?
Leoś i Viola ten teges.
Suuuuper.
Oświadczył jej się!!! Aaaaa! Gdy zapytał sie jej czy go kocha to już działała moja wyobraźnia. Chciałam aby jej się oświadczył i co widzę kilka linijek dalej? Spełnia się marzenie♡♡♡♡
Luśka kochańska. Powiedziała że jej nie zostawi. Best Friends Forever ;)
Wchodzą do firmy, idą do gabinetu, a tam... Bukiety róż od ukochanych chłopaków ;* Jakie to sweet.
Myślałam że zarąbie Leośka.
A później okazało się że to nie o to chodzi że to był jego nie najlepszy dzień w życiu tylko jeden z najlepszych ♡♥♡
Pierwszy- Jak zgodziła się zostać jej żoną i był pierwszy raz.
Drugi- Gdy zostanie jego żoną♥
Trzeci- Gdy urodzi mu syna.
Czwarty- Gdy urodzi mu córeczkę♥
Ale co się stanie gdy ona mu najpierw urodzi córeczkę a później chłopczyka?
-*-
Po pierwsze:Chce epilog chyba że jej jeszcze nie skończysz ( chociaż wiem że to potwierdzone)
Po drugie:Mi tam bez różnicy ale o Leonettcie troszkę lepiej mi się czyta
Po trzecie:Wiem że jesteś Rosalíe ;*
Dlatego napisałam do ciebie Ross ^*^ (no chyba że nie mogę)
I nawet kazałaś mi odświeżyć GG, pamiętasz? :D
Po czwarte: Należy Ci się. Piszesz cudownie u wiedz o tym. To wszystko ci niech o tym przypomina.
Po piąte:Właśnie komentuję. Dzięki tobie jestem pierwsza bo mnie uprzedziłaś :*
¤♥¤
CZEKAM NA EPILOG I NOWĄ HISTORIĘ!!!
¤♥¤
Kocham.
#Selfiak♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńMożesz mnie zabić za to, że wracam tak późno. No, proszę. Pozwalam Ci xd
UsuńMatko <3 Kochana strasznie Cię przepraszam, że tak późno, ale przez te ferie nie mam wyczucia czasu i taki leń mnie złapał :**
Ale już jestem <3
Rozdział jak zwykle wspaniały <3 Z resztą jak każda perełka w twoim wykonaniu *-*
Boże, tak się cieszę, że to jednak sen <33 Strasznie ♥ Wiedziałam, że ona nie może tak po prostu zostawić Leona, wiedziałam!
Ludmi jak zwykle słodka <3 "Zawsze będę" Awwwww <3
Leoś wysłał jej kwiaty <3 OOOo <3 Ten rozdział jest taki słodki <33
Oooo ja już wiem dlaczego Leon się upewniał czy ona go kocha ;> Od razu wiedziałam ;> xd
Jezuu <3 Leon taki słodki ♥♥
Jachty *-* Matko <3
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! OŚWIADCZYŁ JEJ SIĘ! KURDE FELEK TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM! MAATKOOO! <333 A ONA SIĘ ZGODZIŁA <3
Boże, ten rozdział jest taki słodki, aaa <3 A wszystko tak pięknie opisane <3 Boże!
A ta ostatnia scena... Matko ^^ <3333 Ileż ja czekałam na ten moment <3 Cudnie opisałaś :*
Czekam na kolejne trzy dni <3 :D
Sprawa pierwsza: Poproszę epilog kochana :*
Druga: Cieszę się, że Leonetta <3
Trzecia: O zmianie nazwy już wiem :*
Czwarta: Gratuluję skarbie <3
Piąta: Bardzo się cieszę, bo praktycznie jestem druga ^^ To wyczucie czasu :D XD
Kochana wszystko tak bosko opisane <3 Matko <3 MASZ TALENT! :DD
Kocham i czekam na kolejne twoje cuda <3
Julson
Boski :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że to był sen :)
Chcę epilog ^.^
Leonetta mrr :3
Leoś jaki słodziak :*
Czekam na epilog
Boże Jak dobrze, że to tylko sen...
OdpowiedzUsuńChcę Epilog chyba, że będziesz pisać to opowiadanie to wtedy nie chcę
Leon taki wzruszający
Płacze nie z powodu opowiadania ale z powodu serialu Kasia umrze z małym Erykiem :'(
M jak miłość :v
UsuńBiedny Marcin..
Zajmuję ^^
OdpowiedzUsuńWróciłam ^.^
UsuńPrzepraszam cię bardzo kochana ale znasz moje powody dlaczego
przez długi czas mnie nie było.
Lecz wróciłam tak jak obiecałam ;3
Po pierwsze dla mnie możesz napisać ten cudowny epilog ♥ Który i tak na sto procent
mi się bardzo spodoba ;***
Tak się cieszę,że w nowym opowiadaniu będzie kolejna historia o Leonettcie ^^
Twoja nowa nazwa jest bardzo dziewczęca i cudowna ♥
Rozdział cudowny :3
Nie mogę w to uwierzyć jak szybko zleciało do 15 rozdziału ;p
Jak mi ulżyło gdy się dowiedziałam,że ta cała choroba Vils to tylko zwykły koszmar ;)
+ 18 Wyszedł ci przecudnie :)
Od zawsze wiedziałam,że Leoś jest bardzo romantyczny *_*
Zabrał ją w wyjątkowe miejsce ♥
Gratuluję tylu wejść :***
Do następnego ♥!
Super rozdział bardzo mi sie podoba Leon sie oświadczył Jejjj.
OdpowiedzUsuńPo 1. Jak chcesz to możesz napisać Epilog mi to Obojętne bo I tak I tak piszesz cudownie I czytam wszystko.
Po 2. JEJJJJ BĘDZIE LEONETTA ! !
Po 3. Van Van też jest wajną nazwą ale Rosalie mi sie podoba bardziej.
Po 4. Gratuluję zasłużyłas sobie ! !
Po 5. Okii dokii ! !
Buziaki ! !
Już jestem :**
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :(
Ale oba przeczytałam *.*
Ten jest cudowny <3
Cieszę się, że to całe podejrzenie raka okazało się być tylko złym snem.
Pierwszy raz Violetty ♥
Ostatnie zdanie (o czterech najważniejszych dniach) skądś kojarzę.
Ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć skąd.
Jeśli to dla ciebie nie problem to mogłabyś napisać epilog ^^
Ja nie będę miała nic przeciwko ;D
Gratuluję tylu wyświetleń ♥
Do następnego postu :**
Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie ci wyszło +18 :)
Proszę napisz ten epilog
Leon i Violetta razem, a to był tylko głupi nic nieznaczący sen
Nie mogę się doczekać nowego opowiadania
Pozdrawiam
Lucyy
Moje miejsce ♥♥
OdpowiedzUsuńTAAAAAAAAK !!!! ^-^
UsuńJak dobrze, że to tylko sen (koszmar) :>> Masz szczęście, że nie uśmierciłaś Vilu xp
Ach rozdział jak zawsze REWELACJA !!! *-*
Taki Leonettowy ♥★☆♥
Radość i szczęście ;D
Oświadczyny i pierwszy raz były takie rzeczywiste jak w prawdziwym życiu. Zazwyczaj to ten pierwszy raz jest taki wymyślny i nierealny a u Ciebie taki prawdziwy xdd
Świetne fragmenty ♥♡
Epilog może być, zależy od Ciebie, jak dla mnie wystarczający jest ten rozdział, ale było by miło ^-^
Jestem ciekawa jakie będzie nowe opowiadanie. Jejku ciekawość zżera mnie od środka i z niecierpliwością czekam :]
Gratuluję tylu wyświetleń, Twój blog jest naprawdę BOSKI *-*
Przepraszam, że tak krótko, ale jakoś nie mam dzisiaj weny na dłuższy :** Loffki ♥
zajmuje <3
OdpowiedzUsuńPo 1:
UsuńTak chcemy epilog, chociaż nwm co to napiszesz mi na gg??
Po 2:
Wolałam Jortini ale leonetta też super
Po 3:
Super że postanowiłaś zmienić nazwe, nie żebym nie lubiła nazwy Van, ale ta nazwa mi się bardziej podoba :)
Po 4.
Gratuluje tylu wyświetleń :)
Po 5:
Oki Oki!!
Po 6:
Jej leonetta miała swój pierwszy raz koffam ich :)
czytam twój każdy rozdział i ten jest naj naj najlepszy :)
Czekamy na epilog!!!
Pozdro!!
Mercedes też bym chciała zamiast Leonetty że by była Jortini :(
UsuńSzkoda I pszepraszam że "skomentowałam" można tak to powiedzieć twoj Komentarz.
Rozdział zniewalający ♥
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, nie przyjdę do Ciebie z łopatom xD
To był tylko sen Violetty, uff.
Nawet wolę nie myśleć, co byłoby,
gdyby to jednak nie była jej fantazja ;o
Leon taki romantyczny *.*
Zorganizował urlop dla nich,
a co najważniejsze, oświadczył się jej!
Muszę przyznać, nieźle to sobie zaplanował :D
Ja osobiście chciałabym epilog :>
Wyczekuję nowego opowiadania ^-^
Gratuluje tylu wyświetleń i życzę następnych 10 tysięcy ♥
Nie mogę doczekać się, co dla nas zaplanowałaś.
Dorosła Leonetta, a może nastoletnia.
Cokolwiek to jest, zapewne będzie niesamowite, jak wszystko co robisz :*
Całuję,
Katie :)
To opowiadanie jest cudne!
OdpowiedzUsuńFajnie to wymyśliłaś!
Leon zabrał Violke na wyjazd i jej sie oswiadczył na jachcie w świetle księżyca! haha :D Very romantic ;)
Potem ich pierwszy raz uhuhihu *.*
Te cztery najpiękniejsze dni w jego życiu - tez genialne!
Ja przeczytam wszystko co napiszesz bez względu na to jaka para będzie.. Chociaż jortoni też byłoby fajne :)
Gratuluję tylu wyświetleń i życzę Ci dużo weny!
Czekam na kolejne opowiadanie i jak nie chcesz to nie musisz pisać epilogu tego :)
Rosalie to świetna nazwa, Van też była fajna :D Dobra nie zanudzam już :)
Tajemniczy ktoś.
Kocham twoje opowiadania, ale czy mogłabyś też dodawać wydarzenia z punktu widzenia Ludmi <3 ???
OdpowiedzUsuńJakoś to ogarnę, ale to już w następnym opowiadaniu :*
UsuńMoje! <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial, czekam na epilog i nastepne opowiadanie
OdpowiedzUsuńfajna nowa nazwa Rosalie :)
gratuluję tylu wyswietlen :*
Moje ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń