Chapter 3
Rozdział dedykuję Madzi, mówisz i masz :*
- Błagam Lu, idź tam.. - zaczęłam błagać przyjaciółkę będąc tuż przy pokoju Leona. Barbara poprosiła mnie o zaniesienie mu śniadania.
- Nie, pójdziesz Ty! - obróciła mnie przodem do mahoniowych drzwi.
- A jak mnie rozpozna? - spojrzałam na nią.
- Co się takiego stanie? Z tego co mi opowiadałaś można stwierdzić, że ewidentnie mu się spodobałaś więc wyprostuj się i wejdź tam bo chłopak umrze z głodu - zaśmiała się a ja zaraz po niej. Nerwowo poprawiłam włosy i chwyciłam za klamkę delikatnie ją przyciskając. Weszłam do pokoju najciszej jak mogłam i z ulgą stwierdziłam, że Leona nie ma w pokoju. Szybkim krokiem podeszłam do szafki nocnej tuż przy łóżku po czym odstawiłam tacę z jedzeniem na mebel. W całym pokoju roznosił się zapach jego perfum, napewno jego, pamiętam dokładnie z wczoraj. Zaciągnęłam się i usiadłam na łóżku jednak tak szybko jak usiadłam, tak szybko wstałam bo za drzwiami prowadzącymi z pokoju, pewnie z łazienki usłyszałam jakiś trzask.
Zerwałam się szybko ku wyjściu. Złapałam Ludmiłę i nie zatrzymując się w biegu pociągnęłam ją za sobą.
- Rozpoznał Cię? - zapytała zdyszana gdy dotarłyśmy do kuchni.
- Nie widział mnie - odpowiedziałam wymijająco jednocześnie zajmując się zmywaniem brudnych naczyń. Spojrzała na mnie pytająco - Był w łazience - dodałam. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ciesz się tak, pracujesz tu a on tu mieszka - spojrzałam na nią morderczym wzrokiem jednak nie bardzo się tym przejęła - nie unikniesz spotkania z nim - dodała pewnie.
- Nie chcę unikać spotkania z nim - odpowiedziałam po chwili.
- Ale nie chcesz żeby się dowiedział, że tu pracujesz - przytaknęłam - więc co zamierzasz zrobić, żeby się nie dowiedział? - zapytała unosząc brew. Nie odpowiedziałam. Do pomieszczenia wparował mój brat.
Spojrzałam na Ludmiłę która zarumieniła się, jak zawsze gdy w pobliżu przebywał Federico.
- Cześć, mała - zwrócił się do mnie, odpowiedziałam mu uśmiechem - Cześć, Ludmiła? - zbadał ją wzrokiem.
- Cześć, Fede - odpowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha. Pokręciłam głową próbując ukryć rozbawienie. Nie rozumiem dlaczego oboje próbują ukryć to, że się sobie podobają.
- Idziesz do pracy? - zapytałam, krzyżując ręce na piersi.
- Jest niedziela, siostrzyczko - zaśmiał się, wziął do ręki jedno czerwone jabłko, puścił oczko i wyszedł.
Pokręciłam głową z dezaprobatą - czasem mnie denerwuje ale kocham go i gdyby nie on - nie dałabym sobie rady z utratą rodziców. To on mnie wspierał, pocieszał i mówił Wszystko będzie dobrze, razem damy radę. Nazywamy się Castillo - to do czegoś zobowiązuje. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, siostrzyczko. Nie wymieniłabym go na nikogo, to najlepszy brat.
- Więc mogę wyjść? - spojrzałam na kobietę, przytaknęła. Głupio mi gdy pomyślę, że uważałam ją na początku za wredną babę.
- Jest niedziela, masz wolne, możesz wyjść - uśmiechnęła się.
- Dziękuję - wyszłam z jej gabinetu i skierowałam się ku swojemu "pokojowi". Szłam korytarzem gdy nagle z pokoju wyszedł szatyn, na chwilę stanęłam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście bo jakimś cudem nie spojrzał nawet w moją stronę przez co nawet mnie nie zauważył. Głośno wypuściłam powietrze gdy sobie poszedł.
- Violetta? - nagle przedemną pojawiła się blondynka - Co się stało, jesteś blada - dodała.
- Nie ważne, możemy iść - przytaknęła i poszłyśmy w stronę wyjścia. Wolny dzień, trzeba to jakoś wykorzystać. Razem z Lu, jak za dawnych czasów postanowiłyśmy wybrać się na zakupy.
Mimo to, że pracuję jako służąca moja pensja jest naprawdę niezła.
Nie odrazu, ale jakiś czas później zastanawialiśmy się z Federico czy nie mamy jakiejś rodziny do której moglibyśmy skierować się po pomoc, okazało się, że mamy ciotkę której rodzice zapisali cały majątek. Wydaliśmy wszystkie oszczędności żeby ją znaleźć - na szczęście nie na marne. Ucieszyła się, że sami ją znaleźliśmy - bez żadnych oporów ani warunków chciała oddać nam wszystko jednak postanowiliśmy, że postaramy się zacząć swoje życie od nowa, sami. Jeśli nam nie wyjdzie odrazu jej o tym powiemy a ona nam pomoże. Swoją drogą, moglibyśmy wziąć te pieniądze i mieć lepszy start ale Castillo do czegoś zobowiązuje i wszystko czego się kiedyś dorobimy, będziemy zawdzięczać sobie. Jeśli chodzi o Angie, naszą ciotkę dzwoni do nas co jakiś czas z pytaniami - ona jest drugą osobą dzięki której dałam sobie jakoś radę. W pewnym sensie zastąpiła mi i Federico mamę za co będziemy jej wdzięczni do końca życia.
- Dwa razy waniliowe frappuccino i sernik - uśmiechnęłam się w kierunku kelnera, młody chłopak o niebieskich oczach i czarnych włosach. Przystojny ale jednak nie w moim guście.
- Ale się na Ciebie gapił - spojrzałam na Ludmiłę, oboje wybuchnęłyśmy śmiechem - serio, podobasz mu się - dodała, prychnęłam.
- Cóż, nie z wzajemnością - odpowiedziałam szorstko.
- No tak, przecież Tobie teraz, tylko i wyłącznie podoba się Leon Verdas - na słuch ostatnich dwóch słów które powiedziała, przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Uśmiechnęłam się na wspomnienie jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy gdy przypomniałam sobie również ostatnią wymianę zdań z szatynem.
- Dlaczego tak myślisz? - zapytałam po trochu udając zaskoczenie.
- Gdybyś się widziała, kiedy opowiadałaś mi co się wczoraj działo - uśmiechnęła się szczerze.
- Przestań, nie opowiedziałam Ci co się wydarzyło potem - wyraźnie zaintrygowało ją to bo przesiadła się bliżej mnie.
- Co pominęłaś? - zapytała zaciekawiona, zaśmiałam się.
- Szkoda gadać, raz jest miły a zaraz strasznie apodyktyczny - przewróciłam oczami.
- Aż tak źle? - ponownie zapytała. Wydymałam usta.
- Zmieńmy temat, jak Ty i Federico? - na samo wypowiedziane jego imię znowu się zarumieniła.
- Nie ma o czym gadać - poprawiła nerwowo włosy.
- Dlaczego nie powiesz mu, że Ci się podoba? - zapytałam, spojrzała na mnie.
- Żeby mnie wyśmiał? Nie, daruję sobie - wymamrotała. Przewróciłam oczami.
- On nie jest taki - właściwie to faktycznie, dzisiaj rano olał ją całkowicie ale on tak robi. Swoją drogą, gdy się o nią starał to ona udawała nie dostępną więc próbuje teraz czegoś innego, jakoś sobie chłopak musi radzić.
- Gdybym mu się podobała.. - zaczęła ale jej wzrok powędrował na kogoś kto pewnie wszedł właśnie do kawiarni, podążyłam za jej wzrokiem i moim oczom ukazała się Hana a zaraz za nią.. Nie, błagam nie.
- Heeej - Hana podeszła do nas zanim się zorientowałam, przytuliłyśmy się na przywitanie.
- Ludmiła - Hana, Hana - Ludmiła - przedstawiłam je sobie i skierowałam swój wzrok na szatyna.
- Miło Cię widzieć - mówi pierwszy, nie odpowiadam. Uśmiecha się kpiąco.
- Zakupy? - odwracam wzrok na brunetkę i dopiero teraz mogę zauważyć ich podobieństwo. Zdecydowanie nawet gdybym nie wiedziała, że są rodzeństwem to mogłabym się tego domyślić.
- Tak - Ludmiła odpowiada za mnie - nasze kawy - spoglądam na nią, wskazuje wzrokiem na bar.
- Przepraszam na chwilę - mówię szybko i odchodzę w stronę baru. Gdy jestem już na miejscu ktoś staje za mną a zaraz obok mnie. Kurde. Klnę w myślach, spoglądam na niego.
- Twoje życzenie się nie spełniło - patrzę na niego pytającym wzrokiem - Spotkaliśmy się ponownie i muszę Cię ostrzec, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie - dodaje, przewracam oczami i odwracam wzrok.
- Skąd ta pewność? - uśmiecham się słodko.
- Nie oszukujmy się, Ty podobasz się mi a ja podobam się Tobie - patrzy na mnie - Trzeba coś z tym zrobić - dodaje i kładzie rękę na moim prawym policzku. Zaczyna się przybliżać. Patrzę na niego jak zahipnotyzowana.
- Porozmawiamy jeszcze o tym - mówi - do później - dodaje i puszcza mi oczko. Cały czas na niego patrzę, uśmiecha się widząc to ale nie dopowiada nic więcej. Gestem ręki woła Hanę, która chwilę potem staje obok nas. Nieświadomie przytulam się z Haną na pożegnanie i odprowadzam ich wzrokiem.
- Co jest? - Ludmiła staje naprzeciwko mnie.
- On chyba wie - mówię cicho.
____________________________________________________________________
Cześć kochani :*
Przepraszam, że dodaję tą trójkę dopiero teraz.. Pisałam go na szybko..
Następny rozdział pojawi się do końca tego tygodnia, napewno!
W sumie to chyba nie jest aż taki zły, nie?
Czekam na Wasze opinie!
Rosalie.
Rozdział dedykuję Madzi, mówisz i masz :*
- Błagam Lu, idź tam.. - zaczęłam błagać przyjaciółkę będąc tuż przy pokoju Leona. Barbara poprosiła mnie o zaniesienie mu śniadania.
- Nie, pójdziesz Ty! - obróciła mnie przodem do mahoniowych drzwi.
- A jak mnie rozpozna? - spojrzałam na nią.
- Co się takiego stanie? Z tego co mi opowiadałaś można stwierdzić, że ewidentnie mu się spodobałaś więc wyprostuj się i wejdź tam bo chłopak umrze z głodu - zaśmiała się a ja zaraz po niej. Nerwowo poprawiłam włosy i chwyciłam za klamkę delikatnie ją przyciskając. Weszłam do pokoju najciszej jak mogłam i z ulgą stwierdziłam, że Leona nie ma w pokoju. Szybkim krokiem podeszłam do szafki nocnej tuż przy łóżku po czym odstawiłam tacę z jedzeniem na mebel. W całym pokoju roznosił się zapach jego perfum, napewno jego, pamiętam dokładnie z wczoraj. Zaciągnęłam się i usiadłam na łóżku jednak tak szybko jak usiadłam, tak szybko wstałam bo za drzwiami prowadzącymi z pokoju, pewnie z łazienki usłyszałam jakiś trzask.
Zerwałam się szybko ku wyjściu. Złapałam Ludmiłę i nie zatrzymując się w biegu pociągnęłam ją za sobą.
- Rozpoznał Cię? - zapytała zdyszana gdy dotarłyśmy do kuchni.
- Nie widział mnie - odpowiedziałam wymijająco jednocześnie zajmując się zmywaniem brudnych naczyń. Spojrzała na mnie pytająco - Był w łazience - dodałam. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ciesz się tak, pracujesz tu a on tu mieszka - spojrzałam na nią morderczym wzrokiem jednak nie bardzo się tym przejęła - nie unikniesz spotkania z nim - dodała pewnie.
- Nie chcę unikać spotkania z nim - odpowiedziałam po chwili.
- Ale nie chcesz żeby się dowiedział, że tu pracujesz - przytaknęłam - więc co zamierzasz zrobić, żeby się nie dowiedział? - zapytała unosząc brew. Nie odpowiedziałam. Do pomieszczenia wparował mój brat.
Spojrzałam na Ludmiłę która zarumieniła się, jak zawsze gdy w pobliżu przebywał Federico.
- Cześć, mała - zwrócił się do mnie, odpowiedziałam mu uśmiechem - Cześć, Ludmiła? - zbadał ją wzrokiem.
- Cześć, Fede - odpowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha. Pokręciłam głową próbując ukryć rozbawienie. Nie rozumiem dlaczego oboje próbują ukryć to, że się sobie podobają.
- Idziesz do pracy? - zapytałam, krzyżując ręce na piersi.
- Jest niedziela, siostrzyczko - zaśmiał się, wziął do ręki jedno czerwone jabłko, puścił oczko i wyszedł.
Pokręciłam głową z dezaprobatą - czasem mnie denerwuje ale kocham go i gdyby nie on - nie dałabym sobie rady z utratą rodziców. To on mnie wspierał, pocieszał i mówił Wszystko będzie dobrze, razem damy radę. Nazywamy się Castillo - to do czegoś zobowiązuje. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, siostrzyczko. Nie wymieniłabym go na nikogo, to najlepszy brat.
- Więc mogę wyjść? - spojrzałam na kobietę, przytaknęła. Głupio mi gdy pomyślę, że uważałam ją na początku za wredną babę.
- Jest niedziela, masz wolne, możesz wyjść - uśmiechnęła się.
- Dziękuję - wyszłam z jej gabinetu i skierowałam się ku swojemu "pokojowi". Szłam korytarzem gdy nagle z pokoju wyszedł szatyn, na chwilę stanęłam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście bo jakimś cudem nie spojrzał nawet w moją stronę przez co nawet mnie nie zauważył. Głośno wypuściłam powietrze gdy sobie poszedł.
- Violetta? - nagle przedemną pojawiła się blondynka - Co się stało, jesteś blada - dodała.
- Nie ważne, możemy iść - przytaknęła i poszłyśmy w stronę wyjścia. Wolny dzień, trzeba to jakoś wykorzystać. Razem z Lu, jak za dawnych czasów postanowiłyśmy wybrać się na zakupy.
Mimo to, że pracuję jako służąca moja pensja jest naprawdę niezła.
Nie odrazu, ale jakiś czas później zastanawialiśmy się z Federico czy nie mamy jakiejś rodziny do której moglibyśmy skierować się po pomoc, okazało się, że mamy ciotkę której rodzice zapisali cały majątek. Wydaliśmy wszystkie oszczędności żeby ją znaleźć - na szczęście nie na marne. Ucieszyła się, że sami ją znaleźliśmy - bez żadnych oporów ani warunków chciała oddać nam wszystko jednak postanowiliśmy, że postaramy się zacząć swoje życie od nowa, sami. Jeśli nam nie wyjdzie odrazu jej o tym powiemy a ona nam pomoże. Swoją drogą, moglibyśmy wziąć te pieniądze i mieć lepszy start ale Castillo do czegoś zobowiązuje i wszystko czego się kiedyś dorobimy, będziemy zawdzięczać sobie. Jeśli chodzi o Angie, naszą ciotkę dzwoni do nas co jakiś czas z pytaniami - ona jest drugą osobą dzięki której dałam sobie jakoś radę. W pewnym sensie zastąpiła mi i Federico mamę za co będziemy jej wdzięczni do końca życia.
- Dwa razy waniliowe frappuccino i sernik - uśmiechnęłam się w kierunku kelnera, młody chłopak o niebieskich oczach i czarnych włosach. Przystojny ale jednak nie w moim guście.
- Ale się na Ciebie gapił - spojrzałam na Ludmiłę, oboje wybuchnęłyśmy śmiechem - serio, podobasz mu się - dodała, prychnęłam.
- Cóż, nie z wzajemnością - odpowiedziałam szorstko.
- No tak, przecież Tobie teraz, tylko i wyłącznie podoba się Leon Verdas - na słuch ostatnich dwóch słów które powiedziała, przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Uśmiechnęłam się na wspomnienie jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy gdy przypomniałam sobie również ostatnią wymianę zdań z szatynem.
- Dlaczego tak myślisz? - zapytałam po trochu udając zaskoczenie.
- Gdybyś się widziała, kiedy opowiadałaś mi co się wczoraj działo - uśmiechnęła się szczerze.
- Przestań, nie opowiedziałam Ci co się wydarzyło potem - wyraźnie zaintrygowało ją to bo przesiadła się bliżej mnie.
- Co pominęłaś? - zapytała zaciekawiona, zaśmiałam się.
- Szkoda gadać, raz jest miły a zaraz strasznie apodyktyczny - przewróciłam oczami.
- Aż tak źle? - ponownie zapytała. Wydymałam usta.
- Zmieńmy temat, jak Ty i Federico? - na samo wypowiedziane jego imię znowu się zarumieniła.
- Nie ma o czym gadać - poprawiła nerwowo włosy.
- Dlaczego nie powiesz mu, że Ci się podoba? - zapytałam, spojrzała na mnie.
- Żeby mnie wyśmiał? Nie, daruję sobie - wymamrotała. Przewróciłam oczami.
- On nie jest taki - właściwie to faktycznie, dzisiaj rano olał ją całkowicie ale on tak robi. Swoją drogą, gdy się o nią starał to ona udawała nie dostępną więc próbuje teraz czegoś innego, jakoś sobie chłopak musi radzić.
- Gdybym mu się podobała.. - zaczęła ale jej wzrok powędrował na kogoś kto pewnie wszedł właśnie do kawiarni, podążyłam za jej wzrokiem i moim oczom ukazała się Hana a zaraz za nią.. Nie, błagam nie.
- Heeej - Hana podeszła do nas zanim się zorientowałam, przytuliłyśmy się na przywitanie.
- Ludmiła - Hana, Hana - Ludmiła - przedstawiłam je sobie i skierowałam swój wzrok na szatyna.
- Miło Cię widzieć - mówi pierwszy, nie odpowiadam. Uśmiecha się kpiąco.
- Zakupy? - odwracam wzrok na brunetkę i dopiero teraz mogę zauważyć ich podobieństwo. Zdecydowanie nawet gdybym nie wiedziała, że są rodzeństwem to mogłabym się tego domyślić.
- Tak - Ludmiła odpowiada za mnie - nasze kawy - spoglądam na nią, wskazuje wzrokiem na bar.
- Przepraszam na chwilę - mówię szybko i odchodzę w stronę baru. Gdy jestem już na miejscu ktoś staje za mną a zaraz obok mnie. Kurde. Klnę w myślach, spoglądam na niego.
- Twoje życzenie się nie spełniło - patrzę na niego pytającym wzrokiem - Spotkaliśmy się ponownie i muszę Cię ostrzec, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie - dodaje, przewracam oczami i odwracam wzrok.
- Skąd ta pewność? - uśmiecham się słodko.
- Nie oszukujmy się, Ty podobasz się mi a ja podobam się Tobie - patrzy na mnie - Trzeba coś z tym zrobić - dodaje i kładzie rękę na moim prawym policzku. Zaczyna się przybliżać. Patrzę na niego jak zahipnotyzowana.
- Porozmawiamy jeszcze o tym - mówi - do później - dodaje i puszcza mi oczko. Cały czas na niego patrzę, uśmiecha się widząc to ale nie dopowiada nic więcej. Gestem ręki woła Hanę, która chwilę potem staje obok nas. Nieświadomie przytulam się z Haną na pożegnanie i odprowadzam ich wzrokiem.
- Co jest? - Ludmiła staje naprzeciwko mnie.
- On chyba wie - mówię cicho.
____________________________________________________________________
Cześć kochani :*
Przepraszam, że dodaję tą trójkę dopiero teraz.. Pisałam go na szybko..
Następny rozdział pojawi się do końca tego tygodnia, napewno!
W sumie to chyba nie jest aż taki zły, nie?
Czekam na Wasze opinie!
Rosalie.
Kylie ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za zajęcie miejsca, hihi.
UsuńFede i Lu... Szykuje się romasnik, czyli Fedemiła ♥
Czekam na reakcję Verdasa, gdy dowie się, że V u niego sprząta!
Chce już Leonette! :c
Za ile rozdziałów mogę się jej spodziewać?
Ewidentnie widać, że Violetta podoba się Leonowi!
- Nie oszukujmy się, Ty podobasz się mi a ja podobam się Tobie - patrzy na mnie - Trzeba coś z tym zrobić - dodaje i kładzie rękę na moim prawym policzku. Zaczyna się przybliżać. Patrzę na niego jak zahipnotyzowana.
Ten fragment *o* Leon u Ciebie jest taki pewny siebie, odważny i to mi się podoba!
Ja już nie mogę doczekać się Leonnety :'( x2 hihi.
I chcę już nowy rozdział!
Ale rozumiem, że będzie pewnie dopiero w weekend jak i później bo pewnie czasu nie masz :c
Bo ferie już Ci się skończyły :// I szkoła, nauka etc. teraz jest.
A u mnie jeszcze parę dni i koniec ferii. [*]
Chyba nie będę miała jak wstawać, hahaha. Masa nauki, nie chcę.
Ja chce wakacje!
Czekam z wielką niecierpliwością na new rozdział!
Kocham,
Kylie.
Madzia ♥
OdpowiedzUsuńMuszę Cię bardzo przeprosić,że tak późno komentuję od dnia publikacji :)
UsuńAle wybaczysz mi ? Co nie ;****
Dziękuję,że zajmuje mi miejsce,wiesz jak cię kocham ? xd
Rozdział świetny jak zawsze w twoim wykonaniu ^^
Bardzo mi się podoba ;3
Violetta lepiej by było gdybyś mu powiedziała,bo i tak to się wyda :)
Wolisz,żeby Verdas dowiedział się od kogoś innego niż Ciebie > Wątpię ;)
Leoś rozpoznał Vilu z balu ^^
Dobrze,że jak przynosiła mu do pokoju śniadanie to brał prysznic ^^
Plus dla Castillo :>
Nadal jestem zła na Verdasa dlaczego nie mógł wyjść z tej łazienki ? What ?
Wiem szpan angielskim hahaha ;****
I tak wiem,że Fede i Lu będą razem ^.^
Vilu nawet zauważyła,że coś do siebie czują ^^
No chcę Fedemiłe jak i Leonette ♥
Bo te dwie pary po prostu kocham :>
Czyżby Hana powiedziała Leonowi kim jest Vils ? xd
Całkiem możliwe ;)
Na pewno pytał się siostry o nią ^^
No nic pozostaje mi czekać na next *_*
Do następnego :)
I Love ♥
~ Madzia :>
Tina ♥
OdpowiedzUsuńRox xy ♥
OdpowiedzUsuńPuk,puk można?
UsuńNo przygotuj się na interesujący komentarz ;* . Żartowałam xD.
Dziękuję za zajęcie miejsca ;* ( Znowu :D )
Wybacz mi ale dziś krótko :/
Viola boi się, że León dowie się prawdy.... Ale przecież w kawiarni przyszedł, to ją rozpoznał... Więc czy on już wie, że u nich sprząta? Błagam wyjaśnij to ;* . Lu i Fede... Fede i Lu.... Uwielbiam tę parę tak jak Leónettę ;*. Hana.... Może właśnie ona powiedziała to Leónowi? ( wybacz, że kom taki chaotyczny :/ )
Dobra ja kończę ;* Jeszcze raz wybacz, ze taki krótki :/ Na prawdę nie mam ostatnio czasu... Do Nastepnego, no i oczywiście życzę duuuuużo weny <3.
Besos ;*
# By Rox xy.
Rozpoznał ją ale z balu a w domu jej jeszcze nie widział :)
UsuńSpoczko :D
Dziękuję ♥
Natalia ♥
OdpowiedzUsuńMartinaTini Violetta ♥
OdpowiedzUsuńJulson <3
OdpowiedzUsuńTrutututu! Julson powraca! :D
UsuńA więc witaj d
Droga Rosalio ;3
Rozdział jak zwykle fantastyczny <3 Nie mogłam się go doczekać ;D
Violka taka panikara! I tak prędzej, czy później się wyda xd Pewnie już niedługo, bo heloł! Ona pracuje w jego domu xd No chyba,.że przez swoje głupie zachowanie straci pracę xd a to jest całkiem możliwe...bo będzie go tak unikać, a pewnie jakieś tam zadania związane z nim ma... Matko kochana, ja nie wiem jak ona ma zamiar to utrzymać w tajemnicy. Jedno chyba wiem: jak się Verdasiątko dowie to będzie zły ^^
Żesz no! Jaką szkoda, że Leon był w łazience! Leon, ty idioto, mogłeś się umyć wcześniej, albo później, albo szybciej sie myć! Ale nie... on na pewno siedział z pół godziny przed lustrem xd
Lusia i Fede, zakochana para <3 co ja daje?! Oni muszą być ze sobą, MUSZĄ. Nie mają innego wyboru, przykro mi. Jakby ją Fede wysmial to ja bym już mu pokazala! Poznałby moją drugą stronę! xd
To chyba logiczne, że niedziele ma się wolną? Violka jest katoliczką? Nie pracuje się w niedzielę! W niedzielę sie opindala, a nie... no i tam jeszcze trzeba do.kościoła między innymi iść, ale to pomińmy xd
Wiesz... Hana jest niby podobna do Leona. Wiesz.. próbuje sobie wyobrazic damską wersje Horhe i nie mogę! xddd
Kurde, poznał ją... A ją myślałam, że on jej nie pozna, a potem będzie jej szukał. Ona będzie dla niego używać drugiego imienia, a powie że Violetta na drugie xd czy coś... on będzie szukał Violetty i szukał... i będzie się zwierzał Violetcie, że się zakochał. Ona będzie płakała po nocach i wyzna mu w końcu prawde, a on będzie na nią zły, ale i tak jej wybaczy i będą razem długo i szczęśliwie *-* I NA KONIEC ZATANCZYLIBY NA BALU CZY COŚ.
Kurde, przerażam siebie... Proszę, nie zwracaj na mnie uwagi xd
No cóż...
Czekam na następny boski rozdział <3
Pozdrawiam ;*
Julson
BOSKI :3
OdpowiedzUsuńViolet i taki się nie ukryjesz na długo :D
Fedemiła ^.^
Czyżby Leon wiedział..? :D
Nie sądzę...
Po prostu chce ją poderwać :D
Czekam :3
Sky V.
OdpowiedzUsuńWróciłam :>> Prawie dwa dni później ^-^ ale cóż taka niestety jestem ;]
UsuńArcydzieło pisane na szybko, naprawdę wyszło wspaniale. Wszytsko pięknie o idealnie xpp
Cudo, cudo i jeszcze raz CUDOOO !!! ♥♡
Nawet nie wiesz jaką nadzieję miałam na to, że V zobaczy Leona jak wychodzi z łazienki w ręczniku :D było by naprawdę fajnie, ale tak też jest okej, po prostu mam za bujną wyobraźnię *-*
Fedemiła :>> Czuję Fedemiłę, ja wiem, że oni będą razem... Jestś jasnowidzę ;**
Dobrze, że Vilu i Fede mają wsparcie Angie xpp jakie to szlachetne z ich strony, że chcieli na wszytsko zapracować sami ;)
Spotkanie w kawiarni. Uuuuu... Leon poznał Vilu, ale z balu, czy ją zobaczył w domu? Bardziej wydaje mi się ta pierwsza opcja ;pp ale kurde no ona będzie się przed nim kryła, przecież V pracuje w domu w którym on mieszka ^-^
Ale V na końcu powiedziała, że on wie. Tylko właśnie o czym on wie? Że ona pracuje w jego domu?
Oczywiście czekam na nastepny rewelacyjny rozdział ♡♥ Nawet nie wiesz jak bardzo mnie ciekawi dalszy ciąg tych wszytskich perypeti życiowych naszych bohaterów. ^u^ Loffki ♥
Pisalas na szybko? I taki cudowny Ci wyszedl? To masz wielki talent bo serio jest genialny!
OdpowiedzUsuńLeon wie? Czemu w takim momencie :(
CZEKAM na next <3
Jejku, dziękuję :*
UsuńSydney
OdpowiedzUsuńWspaniały!!! ;**
OdpowiedzUsuńCudowny! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;))
PzDrAwIaM ;*
:*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUf, zdążyłam przed nextem, co za ulga :>
UsuńObawiałam się już, że mi się nie uda ^^
Perełka! ♥
Violettcie się upiekło, że był wtedy w łazience.
Dzieliły ich od siebie metry, a jednak nie spotkali się.
Co za szkoda, jakby Verdas nie mógł wcześniej się wykąpać.
Albo, jeszcze lepiej, wyjść w samym ręczniku *-* .
Ale to nie znaczy, że nie może się to wydarzyć ^-^
Z pewnością V byłaby zachwycona :D
Jednak zbyt długo raczej nie uda jej się utrzymać swoją pracę w tajemnicy.
Chyba, że zaczęłaby się przebierać, co prawda nadal byłaby Violettą,
ale mogłaby powiedzieć jego matce, że przefarbowała włosy, a jemu, podać fałszywe imię xD
Widać, ze podoba jej się Leon, a jemu ona.
Sam jej to powiedział, teraz wystarczy, że V pogodzi się z tym, co czuję,
a raczej z tym, gdzie pracuje i u kogo.
Tylko kiedy to nastąpi?
On nie wie, nie może wiedzieć. Myślę, że na to byłoby jeszcze za wcześnie.
Tak po prostu to powiedział, w niewiedzy, że ona pracuje w jego domu.
Ale jest cień szansy, że jednak już wie..
Czekam na następne cudeńko :*
Całuję,
Katie ♥
♥
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, fenomenalny, cudowny *.*
ale Viola ma powodzenie hihihi
i pracuje w mieszkaniu Leona :D
on wie ?
myślę że nie ... przecież zwróciłby na nią uwagę :)
ale On się dowie huhuhu czekam na to ! :3
czekam na następny rozdział :3
twoja największa fanka ♥
~J.
♥!
UsuńNie jest zły?! Jaja sobie robisz?!! To jest cudowny, genialny, fantastyczny, wspaniały (...) można by wymieniać w nieskończoność! Kocham tego bloga i mówię to z wielkim przekonaniem!!! Ale to zasługa Twoja i tylko Twoja :* ♥! A co do rozdziału ... Czyżby Leon zakochany czy mi się tylko wydaje? Chyba raczej mi się NIE wydaje ;*. I Vilu... niech powie Leonowi o swojej pracy :*. Może coś się między nimi wydarzy?? :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
Pozdrawiam
Natkaa Jorgistas ♥
Może, może :D
UsuńDziękuję ♥
Cudo <3 Z niecierpliwością czekam na next ;) Pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńRosalie zajęła mi miejsce ;3
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo ♥
Rozdział rewelacyjny ♥
Szkoda, że ja takich nie piszę ;(
On chyba wie?
No przepraszam, że zaczynam od końca,
ale ciekawi mnie ta kwestia.
Pewnie widział ją wtedy na korytarzu.
I tylko udawał, że jej nie dostrzegł.
Albo po prostu ktoś mu powiedział
i teraz podpuszcza naszą Violettę.
Chociaż... Może on wcale jeszcze o tym nie wie?
Jeśli tak jest, to jestem ciekawa jak długo Violetta ma zamiar się przed nim ukrywać.
W końcu mieszkają w jednym domu.
Teraz tylko czekać na ich konfrontację.
Lu i Fede. Widocznie im też nie jest pisane od razu być razem.
Czekam na kolejny rozdział ;**
Kocham Cię ♥
Ja Ciebie bardziej ♥
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO OPOWIADANIE <3
OdpowiedzUsuńCIEKAWE CZY LEON WIE..
DAJ SZYBKO NEXT <3
Miejsce na końcu, ale nieważne ;) Zajmuję je sobie i przysięgam, że wrócę! Jak nie, to... Możesz mnie zabić >_<
OdpowiedzUsuńCzekam ♥ :*
UsuńKiedy next? ♡
OdpowiedzUsuń